wróć do artykułu
Zmieniaj zdjęcia za pomocą strzałek na klawiaturze
3 / 10

Łódzkie zbrodnie, o których mówiła cała Polska. Te zdarzenia wstrząsnęły miastem!

Dzieci w beczkach przy ul. Radwańskiej 47, fot. ŁÓDŹ.PL
26 kwietnia 2003 r. funkcjonariusze policji odkryli zbrodnie, którymi wówczas żyła cała Polska. Nie jest przesadą stwierdzenie, że do dziś sprawa zalicza się do jednej z najbardziej odrażających. Wspomnianego dnia policjanci, chcąc ująć poszukiwanego mężczyznę - 29-letniego Krzysztofa N., pojechali do jednego z mieszkań przy ul. Radwańskiej 47 w Łodzi, gdzie ten miał przebywać. Nikt nie otwierał drzwi, więc na miejsce wezwano strażaków, dzięki którym do mieszkania udało dostać się przez balkonowe okno od strony podwórka. W środku przebywała jedynie 30-letnia Jadwiga N. - żona poszukiwanego. Podczas oględzin lokalu uwagę śledczych przykuły trzy, zamknięte i uszczelnione sylikonem, beczki do kiszenia kapusty, które znajdowały się w szafie. W ich środku odkryto zmumifikowane ciała czwórki dzieci - dwóch bliźniaków, których wiek określono na 5 lat, i dwoje niemowląt - chłopca i dziewczynki. Jadwiga N. przyznała, że są to jej dzieci, a Krzysztofa N. zatrzymano w nocy w pobliskim parku Poniatowskiego, wraz z jedynym żyjącym dzieckiem małżeństwa - 11-letnią Moniką.

W toku śledztwa ustalono, że bliźniacy, Kamil i Adam, urodzili się w 1994 r. Pierwszą ofiarą okazał się Kamil. Podczas wakacji w 1999 r. dziecko narzekało na ból brzucha. Krzysztof miał zlekceważyć te dolegliwości i podać Kamilowi czekoladę i tabletkę przeciwgorączkową. Rano chłopiec był martwy, a rozkładające się ciało po 3 dniach zostało umieszczone w beczce, którą przechowywano w piwnicznym pomieszczeniu. Po tym zdarzeniu mężczyzna miał zaplanować zbiorowe samobójstwo. Cała rodzina zażyła wówczas tabletki nasenne, po których nie obudził się jedynie Adam, któremu podano cały listek. Ojciec chłopca postanowił sprawdzić, zanurzając jego głowę w wannie, czy chłopiec oddycha. Gdy stwierdził, że nie, umieścił ciało w następnej beczce.

Rok później na świat przyszło kolejne dziecko - Karolinka. Jadwiga N. urodziła w mieszkaniu przy Radwańskiej, a niemowlę przez 3 dni nie zostało nawet umyte. Jednego dnia Krzysztof N. zabrał dziecko do łazienki, lecz wcześniej włożył mu w usta watę, by to nie płakało. Przyniósł już martwe ciało, które zostało umieszczone w beczce, w której były zwłoki Kamila. Po tym zdarzeniu pojemniki zostały przeniesione do mieszkania, co spowodowane było przypadkami kradzieży w piwnicach. Następnego roku Jadwiga znowu urodziła. Oboje rodzice stwierdzili, że Maciuś nie żyje, gdy ten nie reagował na klepnięcie w pupę. Noworodek podzielił losy rodzeństwa.

Krzysztof N. został skazany na dożywotnie pozbawienie wolności, a o przedterminowe zwolnienie będzie mógł ubiegać się po upływie 35 lat za kratami. Jadwiga N. usłyszała wyrok 25 lat pozbawienia wolności. W chwili zatrzymania była w kolejnej ciąży. Urodzone za kratami dziecko oraz 11-letnia Monika zostały adoptowane. Cała sprawa to z pewnością duża porażka wielu instytucji, których przedstawiciele przez lata wykazywali się opieszałością i zaniedbaniami.


ZOBACZ TAKŻE