wróć do artykułu
Zmieniaj zdjęcia za pomocą strzałek na klawiaturze
5 / 7

Szalony koncert Justina Biebera w Atlas Arenie. Histeria, kontrowersje i... powietrze na sprzedaż [WSPOMNIENIE]

Justin Biebier w Atlas Arenie, fot. Artur Kraszewski
Przewrotna marcowa pogoda spłatała figla i na kilka dni przed koncertem wszystko zostało pokryte pokaźną warstwą lodu. Problem stanowił podjazd do fosy Atlas Areny. W celu pozbycia się kilkucentymetrowej warstwy lodu posłużono się koksownikami, które najpierw ogrzewały podjazd, a potem fanki stojące na mrozie od wczesnych godzin rannych.

Organizator musiał spełnić długą listę wymagań znajdujących się w tzw. riderze technicznym. – Dla Justina Biebera oraz innych osób z jego ekipy musieliśmy przygotować 336 białych ręczników i 72 czarne – tłumaczył Mateusz Pawlicki z Prestige MJM. Kanadyjczyk oraz towarzyszące mu osoby miały również określone wymagania co do liczby garderób (siedem) czy inhalatora parowego do udrażniania dróg oddechowych. Podczas wizyty w Łodzi artysta pił wodę witaminową i takie napoje jak: Cherry Coke, Dr Pepper czy Sprite. W swojej garderobie miał dużo owoców i całą gamę słodyczy. - Były to między innymi trzy duże opakowania żelków owocowych. Ich nazwa została dokładnie określona i nie są one dostępne w naszym kraju. Poza tym, musieliśmy przygotować dużą torbę słodyczy, krakersy z masłem orzechowym, czy batoniki z jabłkiem i cynamonem - wymieniał Janusz Stefański.

Koncert, który wzbudził tak wielką histerię fanek musiał być też odpowiednio zabezpieczony. Na to wydarzenie trzeba było znacznie zwiększyć ilość ochrony. Fanki próbowały wedrzeć się do hali, a już w trakcie koncertu, niektóre z nich były tak podekscytowane, że mdlały i konieczna była interwencja służb medycznych. Część udawała, tylko po to, żeby przenieść je w sektory bliżej sceny. Kiedy tam już się znalazły, nagle czuły się znacznie lepiej.

Nie ma się co dziwić, że fanki chciały znaleźć się jak najbliżej sceny. W trakcie koncertu nie brakowało efektów specjalnych (projekcji wideo, oszałamiających kompozycji świetlnych, fajerwerków czy brokatu sypiącego się z sufitu). Dość powiedzieć, że Justin Bieber wleciał na scenę na skrzydłach! Było to amerykańskie show w najlepszym wydaniu. Przy bisach na scenę wbiegła fanka Biebera, której nie wystarczyła obecność idola na wyciągnięcie ręki. Artysta ostatecznie wymigał się od uścisków, a fankę zgarnął ochroniarz. Innej piosenkarz założył na głowę wianek i zaśpiewał patrząc głęboko w jej oczy. Podczas jednej z finałowych piosenek - „Baby”, Bieber zdjął koszulkę i rzucił ją w tłum fanów. Przepocony element garderoby sprawił, że publiczność w większości złożona z dziewczynek oszalała.

ZOBACZ TAKŻE