Bezzębny ŁKS Łódź. Łodzianie przegrywają u siebie z Wartą Poznań [RELACJA]

ŁKS Łódź przegrał pierwsze w tym sezonie domowe spotkanie. Uległ na własnym boisku Warcie Poznań 0:2. Łodzianie grali odważnie i wyraźnie chcieli wygrać. I co z tego, skoro Warcie wystarczył dosłownie jeden celny strzał, żeby wyjść na prowadzenie? Później poznaniacy spokojnie poczekali na błąd łódzkiej defensywy, na który oczywiście się doczekali. ŁKS wciąż boryka się z małą skutecznością i brakiem pomysłu na grę.

ŁKS Łódź - Warta Poznań
ŁKS Łódź - Warta Poznań
27 фотоs
ŁKS Łódź - Warta Poznań
ŁKS Łódź - Warta Poznań
ŁKS Łódź - Warta Poznań
ŁKS Łódź - Warta Poznań
ŁKS Łódź - Warta Poznań
ДИВІТЬСЯ
ФОТО (27)

ŁKS od początku starał się przejąć inicjatywę. Już w 4. minucie Szeliga przypuścił rajd lewym skrzydłem, dośrodkował wprost przed bramkę, ale z piłką minął się Pirulo. Ta stracona okazja bardzo szybko się zemściła. Zaledwie 6 minut później fatalny błąd popełniła łódzka defensywa. Nacho wybił futbolówkę z własnej połowy głową, prosto do zawodnika Warty. Ten długo nie myśląc podał na lewe skrzydło do Savića, który nie miał problemów z ominięciem łódzkiej obrony. Strzelił pod kontem na daszy słupek i w ten sposób poznaniacy otworzyli wynik meczu. Gospodarzy to jednak nie zdeprymowało. Łodzianie ciągle szukali drogi do bramki przeciwnika. Okazje się zdarzały. A to stały fragment gry, a to budowany atak pozycyjny. Wykończenia jednak nie było, a nawet jak już robiło się groźnie, to na posterunku stał bramkarz Warty. W 29 min. Pirulo podał prostopadle do Szeligi, który prawą stroną boiska dobiegł do bramki. Grobelny jednak wyszedł i chwycił piłkę. Obrona gości zamurowała bramkę. Przekonał się o tym w 39. min. Tejan, który nadbiegając środkiem, dostał piłkę od Szeligi z lewego skrzydła. Przytomnie zachował się jednak Pleśnierowicz i futbolówka przeleciała nad poprzeczką.

Dużo szczęścia i karny

Druga połowa nie przyniosła wielkiej rewolucji w grze ŁKS-u. Gospodarze wciąż atakowali, ale nie mieli pomysłu na to, jak pokonać bramkarza Warty. W 50’ minucie przed jedną z okazji stanął Pirulo. Niestety niedokładnie zagrał w środek pola i piłkę przejęli przeciwnicy. Ci również mieli swoje szanse. W 58. minucie łodzianie cudem uniknęli straty kolejnej bramki. I znów duży w tym udział miała obrona. Szmyt wyszedł sam na sam z bramkarzem, którego minął i staną naprzeciwko dwóch obrońców. Oddał strzał, ale nie trafił. Piłka jednak w zamieszaniu wpadła do siatki, odbijając się od jednego z ełkaesiaków. Sędzia gola nie uznał, bo wcześniej dopatrzył się faulu. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Flis próbując powstrzymać kolejny atak z prawej strony, faulował napastnika przyjezdnych w polu karnym. Sędzia bez wahania wskazał na 11. metr. Rzut karny pewnie wyegzekwował Szmyt. ŁKS był w sporych opałach, choć trzeba przyznać, że cały czas walczył. W końcówce meczu miał jeszcze co najmniej kilka okazji do strzelenia kontaktowego gola, ale za każdym razem coś przeszkadzało. Znów brakowało dokładności i celnych strzałów.

Na szczęście łodzianie będą teraz mieli chwilę na przemyślenie swojej postawy i przeanalizowanie błędów. Kolejne spotkanie rozegrają dopiero za dwa tygodnie, ze względu na przerwę reprezentacyjną. Gorsza wiadomość jest jednak taka, że zaraz po powrocie na boisko, będą musieli zmierzyć się z bardzo mocnym przeciwnikiem. 16 września zagrają na wyjeździe z mistrzem kraju Rakowem Częstochowa.

ŁKS ŁódźWarta Poznań 0:2 (0:1)

Bramki: Savić (10’) Szmyt (62’ K)

ŁKS: A. Bobek – K. Dankowski, M. Flis, N. Monsvalse, A. Tutyskinas (63’ M. Śliwa), M. Mokrzycki, E. Hoti (86’ A. Fase), D. Ramirez, Pirulo (63’ P. Głowacki), B. Szeliga (76’ P. Janczukowicz), K. Tejan (76’ S. Jurić)

ДИВІТЬСЯ ТАКОЖ