Bolączką zespołu Budowlanych w tym sezonie bez wątpienia jest nierówna gra. W jednym momencie możemy na parkiecie oglądać zgraną drużynę, która doskonale rozgrywa piłkę i punktuje, a chwilę później drużynę, która popełnia błędy i oddaje pole przeciwniczkom. Nie inaczej było i tym razem.
To kaliszanki lepiej weszły w mecz i od razu uzyskały prowadzenie. Gospodynie nie mogły znaleźć sposobu na blok przyjezdnych. Nadrabiały to na szczęście zagrywką, która pozwoliła w pewnym momencie skrócić duży dystans. Nie poradziły sobie jednak z obroną MKS-u, a kolejne ataki okazywały się nieskuteczne.
Po pierwszy przegranym secie łodzianki wyraźnie się zezłościły. W ataku błyszczała Melis Durul i gra zrobiła się naprawdę zacięta. Niebiesko-biało-czerwone wytrzymały presję i wygrały drugą partię. Za ciosem poszły też w trzeciej, w której na pierwszy plan wysunęła się Aleksandra Kazała. Znów pomogła też dobra zagrywka.