Łódź.pl

Cracovia - Widzew Łódź. Ulubiony wyjazdowy rywal łodzian

Widzew Łódź zdecydowanie lubi mecze przy ul. Kałuży w Krakowie. Łodzianie ostatni raz przegrali tam 29 marca 2008 roku. W poprzednim sezonie zremisowali, choć mecz został zapamiętany z zupełnie innych wydarzeń. Jak będzie tym razem?

Łódź. Cracovia Kraków - Widzew Łódź. Ulubiony wyjazdowy rywal łodzian
Cracovia Kraków - Widzew Łódź. Ulubiony wyjazdowy rywal łodzian, fot. Martyna Kowalska/Widzew Łódź

Końcówka marca 2008 roku nie rozpieszczała ciepłem, ale nie była też wyjątkowo sroga. Piłkarze równo o 17:00 wyszli na grząską płytę boiska przy Kałuży. Nie było to pasjonujące widowisko. W 81. minucie piłkę z rzutu wolnego uderzył Dariusz Pawłuśński. Fatalna interwencja Bartosza Fabiniaka i Cracovia prowadzi 1:0. Nikt wtedy nie przypuszczał, że to będzie ostatnie zwycięstwo na własnym obiekcie na długie lata. Fakt, Widzew Łódź na pewien czas zniknął z ekstraklasowej mapy, ale kiedy na nią wrócił, to wciąż nie dał się pokonać. Szanse na przedłużenie tej passy jak najbardziej są. Drużyna Żeljko Sopicia rozkręca się. Oczywiście są niedociągnięcia, ale tylko złośliwy nie zauważy postępu i zgrywającej się drużyny. Co prawda wejście w sezon łodzianie mieli dość cieplarniane, bo aż 3 z 4 meczów grali u siebie, ale to nie zmienia faktu, że za darmo nikt im 7 punktów nie dał. Mogło być więcej, mógł być komplet, ale zdecydowały błędy własne w Białymstoku oraz brak szczęścia i kontrowersje sędziowskie w ostatnim meczu z Wisłą Płock. Wiele wskazuje na to, że RTS w Krakowie wybiegnie w niemal identycznym zestawieniu jak w poprzedniej kolejce. Zmiana może być jedna, ale pozytywna. Jest szansa, że na boisko wróci Sebastian Bergier, który borykał się z problemami mięśniowymi. 

Dołek czy przypadek

A solidny napastnik Widzewowi Łódź będzie niezmiernie potrzebny. Jagiellonia udowodniła, że Cracovii da się wbić kilka bramek. Ostatni mecz, to chyba już potwierdzenie, że po piorunującym początku Pasy nieco zwolniły. Być może jest to efekt szybkiego rozpracowania zespołu pod względem taktycznym, a może skutek braku Ajdina Hasicia, który czarował w dwóch pierwszych spotkaniach. Jednak niech ostatnie dwa mecze i brak Bośniaka nie będą mylące. Zespół prowadzony przez Lukę Elsnera ma kim straszyć. Jest Stojilković, Maigaard, Minchev czy Kakabadze. Dlatego z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że w piątek (15 sierpnia) o godz. 20:30 wystartuje ciekawe widowisko.

ДИВІТЬСЯ ТАКОЖ