Od pierwszych minut meczu stroną dominującą był Widzew Łódź. Prym w tworzeniu akcji wiódł Samuel Akere, który wyróżniał się na boisku zaangażowaniem i szybkością. Dobrze wyglądali też Peter Therkildsen i Bartłomiej Pawłowski. Ich aktywność przyniosła okazje do strzałów, z których nie skorzystali między innymi: Sebastian Bergier, Mateusz Żyro i Kamil Cybulski. Gole nie padły, a do głosu w końcu doszedł Znicz za sprawą Jurija Tkaczuka i Oskara Koprowskiego. Ich próby, podobnie jak Widzewiaków, były niecelne.
24. minuta
Przełamanie nastąpiło w 24. minucie. Akcję zaczął Akere, aktywując Marcela Krajewskiego. Wahadłowy dograł w pole karne, gdzie we właściwym miejscu stał Bergier. Były napastnik GKS Katowice pokazał kunszt snajpera, obrócił się z piłką i mocnym strzałem pokonał Piotra Misztala. Do końca pierwszej części gry obraz gry się nie zmieniał, a łodzianie tworzyli kolejne dogodne sytuacje podbramkowe. Najlepszą zmarnował w 43. minucie Akere. Ostatecznie Widzew zszedł na przerwę z korzystnym rezultatem.
Trener Sopić po powrocie z szatni zdecydował się na pierwsze zmiany. W miejsce Gikiewicza i Therkildsena na murawie zameldowali się Maciej Kikolski i Samuel Kozlovsky. Formalni gospodarze sobotniego meczu nie spoczywali na laurach i od pierwszego gwizdka drugiej dążyli do podwyższenia prowadzenia. Ponownie bardzo aktywny był Samuel Akere, ale musimy uczciwie przyznać, że powinien popracować nad skutecznością.
Zgodnie z planem
Sztab szkoleniowy zgodnie z planem wprowadzał kolejnych zawodników, dlatego w 61. minucie na boisku zobaczyliśmy aż siedem zmian. Rotacja przyniosła skutek, bo już po dziesięciu minutach bramkę zdobył Antoni Klukowski, doskonale wykorzystując dogranie od Leona Madeja.
Z czasem tempo meczu zwolniło, a obie strony nie decydowały się na zbędne ryzyko. Ostatecznie spotkanie skończyło się dwubramkowym zwycięstwem Widzewa Łódź, który już w poniedziałek wyjedzie na zgrupowanie do Opalenicy.
