Dzielność nie wystarczyła. Orzeł Łódź przegrał z Ostrovią Ostrów Wielkopolski

Orzeł Łódź od początku był skazywany na pożarcie w meczu z Ostrovią Ostrów Wielkopolski. Łodzianie jednak dzielnie walczyli do końca, tylko że dzielność w tym meczu nie wystarczyła i pełną pulę zgarnęli goście.

Orzeł Łódź
Orzeł Łódź

Zaczęło się wspaniale. W pierwszym biegu Timo Lahit i Jakub Jamróg przyjechali z pięcioma punktami na koncie. Był to dobry prognostyk na starcie zawodów. Orzeł prowadzenie utrzymywał do piątego biegu. Wcześniej z dobrej strony pokazali się Mateusz Dul i Rune Holta. Punkty zdobyte przez tego drugiego były niezwykle ważne. Norweg z polskim paszportem został ściągnięty na Moto Arenę, żeby pomóc drużynie wyjść z kryzysu, jednak nie spełniał pokładanych w nim nadziei. W wyżej wspomnianym biegu ostrowianie wyszli na prowadzenie i poza jednym momentem remisu, trzymali je do samego końca. Kapitalne zawody jechał Tomasz Musielak, który wygrywał wszystko seryjnie. Cieniem na tym występie kładzie się decyzja sędziowska. W jednym z biegów lider gości dotknął taśmy, a sędziowie zamiast wykluczenia zastosowali jedynie ostrzeżenie. W biegu 12. Orzeł odrobił straty w niespotykany sposób. Pomimo wypadku na torze sędziowie postanowili uznać kolejność miejsc sprzed wywrotki i Kuba Jamróg dopisał na swoje konto zwycięstwo, Mateusz Dul był drugi. Przed biegami nominowanymi sprawa była wciąż otwarta. Jednak w jeździe 14. padł remis, a w 15. Tomasz Musielak i Grzegorz Walasek nie dali szans parze Tonder–Iversen. Finalnie Ostrovia Ostrów Wielkopolski wygrała 49:41. Orzeł do rozegrania na jeszcze tylko jeden mecz - z Polonią Bydgoszcz na własnym stadionie (5 sierpnia). Sytuacja klubu jest skomplikowana, mogą zarówno awansować do fazy play-off jak i spaść z ligi.

ДИВІТЬСЯ ТАКОЖ