Nie ulega wątpliwości, że tych sukcesów nie byłoby bez Ludwika Sobolewskiego, który z podrzędnego klubu osiedlowego stworzył krajowego potentata. Legendarny prezes Widzewa w ówczesnych realiach piłkarsko-politycznych czuł się jak ryba w wodzie. Notabene w okresie, gdy Widzew sięgał po pierwsze mistrzostwo, szefem Polskiego Związku Piłki Nożnej był generał Marian Ryba, którego Sobolewski poznał w Łodzi tuż po zakończeniu II wojny światowej.
Historyczne mistrzostwo
Po historyczne mistrzostwo drużyna z Armii Czerwonej 80 (taki był wcześniej adres stadionu przy obecnej al. Piłsudskiego 138) sięgnęła w sezonie 1980/1981, a więc sześć lat po awansie na najwyższy szczebel rozgrywkowy. W drużynie prowadzonej przez Jacka Machcińskiego występowali wówczas m.in.: Jerzy Klepczyński, Józef Młynarczyk, Andrzej Możejko, Krzysztof Kamiński, Władysław Żmuda, Zbigniew Boniek, Zdzisław Rozborski, Piotr Romke, Krzysztof Surlit, Mirosław Tłokiński, Marek Pięta, Mirosław Sajewicz i Włodzimierz Smolarek. Młynarczyk i Boniek nie grali jednak w rundzie wiosennej, gdyż byli zawieszeni po słynnej „aferze na Okęciu”. Pierwszy tytuł widzewiacy świętowali przed własną publicznością. Co prawda sezon zakończyli remisem bezbramkowym z Zagłębiem Sosnowiec, ale nie miało to większego znaczenia, gdyż w końcowej klasyfikacji mieli dwa oczka więcej od wicemistrzowskiej Wisły Kraków. Warto pamiętać, że za zwycięstwo przyznawano wówczas nie trzy, a dwa punkty.
W kolejnym sezonie walka o miano najlepszej drużyny w kraju trwała do ostatniego gwizdka sędziego, a widzewiakom dopiero po ostatniej kolejce udało się wyprzedzić ekipę wrocławskiego Śląska. Po latach na światło dzienne wyszły mniej chwalebne kulisy walki o mistrzostwo, jednak jest to temat na zupełnie inną historię. Faktem jest, że w sezonie 1981/1982 Widzew dzięki lepszemu bilansowi spotkań na finiszu rozgrywek przeskoczył drużynę z Dolnego Śląska i obronił mistrzowski tytuł. Zrobił to pod wodzą trenera Władysława Żmudy (nie mylić z reprezentacyjnym obrońcą Widzewa), oprócz którego do drużyny przyszli też m.in.: Henryk Bolesta, Wiesław Wraga, Tadeusz Świątek, Mirosław Myśliński i Marek Filipczak. Ten ostatni w finałowej kolejce strzelił gola w zremisowanym 1:1 meczu z Ruchem w Chorzowie.
Pawelec, Grajewski i Smuda
Na kolejne mistrzostwa kibice Widzewa musieli czekać do drugiej połowy lat 90. Klubem zarządzali wówczas Andrzej Pawelec i Andrzej Grajewski, a drużynę prowadził Franciszek Smuda. W obu przypadkach zespół późniejszego selekcjonera reprezentacji Polski wygrywał rywalizację z warszawską Legią, którą w kluczowych momentach sezonu ogrywał w stolicy. Na cztery kolejki przed końcem sezonu 1995/1996 Widzew zwyciężył w Warszawie 2:1, a rozgrywki zakończył z trzypunktową przewagą nad Legią. Rok później zdobył cztery oczka więcej, a w przedostatniej serii spotkań wygrał przy Łazienkowskiej 3:2, choć do 87. minuty przegrywał 0:2. Od tej pory widzewiacy już tylko trzy razy zdołali pokonać stołeczną ekipę. Po raz ostatni doszło do tego 15 kwietnia 2000, gdy przy al. Piłsudskiego Legia przegrała 2:3. Na wygraną z tym rywalem kibice Widzewa czekają więc niewiele krócej niż na kolejne mistrzostwo…