Mecz w Chorzowie mógł rozpocząć się dla łodzian fatalnie, bo już w pierwszej akcji Ruch wykorzystał rzut rożny i skierował piłkę do siatki. Po analizie VAR sędziowie dopatrzyli się jednak przy strzale Nikodema Leśniaka-Paducha zagrania ręką i bramki nie uznali. To jakby napędziło ŁKS Łódź, bo w kolejnych minutach Biało-Czerwono-Biali przeprowadzali napór na pole karne rywali. Łodzianie byli w stanie kreować akcje i wchodzić w pole karne, ale cały czas trudnością okazywało się oddanie celnego strzału. Lepiej pod tym kątem wyglądali Niebiescy, którzy wykorzystywali okazje na szybkie ataki. Jeden z nich w 33. minucie zakończył się bramką. Po szybkiej akcji prawym skrzydłem i wyłożeniu piłki na skraj pola karnego w znakomitej sytuacji znalazł się Piotr Ceglarz i nie pomylił się ani trochę. Jeszcze przed przerwą ten sam zawodnik wykorzystał rzut karny po faulu Sebastiana Ernsta i do przerwy gospodarze prowadzili 2:0.
Zmiany nie pomogły
Po zmianie stron Szymon Grabowski szukał nowych rozwiązań – zmieniał piłkarzy, taktykę, a nawet formację. Trenerowi łodzian nie udało się jednak znaleźć remedium na problemy ze sforsowaniem obrony rywali. Niemoc udało się przełamać dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy Jasper Loffelsend wykorzystał zamieszanie w polu karnym rywali i pokonał Bieleckiego. Na więcej zabrakło już czasu i ŁKS Łódź przegrał czwarty w tym sezonie mecz wyjazdowy. Teraz poprzeczka trudności będzie zawieszona równie wysoko, bo w niedzielę (21 września) ŁKS Łódź zagra u siebie z Wieczystą Kraków.
Ruch Chorzów – ŁKS Łódź 2:1 (2:0)
Bramki: Ceglarz 33’, 45’ (k) – Loffelsend 91’
ŁKS Łódź: Bobek – Loffelsend, Craciun, Fałowski, Norlin (Jurkiewicz 77’) – Krykun (Hinokio 60’), Wysokiński (Mokrzycki 46’), Ernst (Kupczak 46’), Balić (Rudol 60’) – Lewandowski, Piasecki
