Takiego obrotu sytuacji nikt się nie spodziewał. Joker to pierwszy kandydat do spadku w tym sezonie. Do tej pory zawodniczki ze Świecia wygrały zaledwie dwa spotkania i zajmują ostatnią pozycję w tabeli. Tymczasem łodzianki mają ambicje walki o mistrzostwo. Dlatego takie wpadki, jak podczas pierwszego seta nie powinny się zdarzać. A jednak. ŁKS długo „wchodził” w spotkanie, a kibice na początku mogli łapać się za głowę. Zawodził przede wszystkim atak. Wyraźnie poniżej swoich możliwości spisywała się Weronika Sobiczewska, która najwidoczniej nie była w najlepszej formie. Ostatecznie pierwsza partia zakończyła się przegrana przyjezdnych do 21.
Wtedy zareagować musiał szkoleniowiec ŁKS-u. Michał Cichy zdecydował się wystawić na parkiet debiutującą w biało-czerwono-białych barwach włoską atakującą Valentina Diouf. To odmieniło styl gry łodzianek, które doprowadziły do remisu. Pozwoliło też zapomnieć zawodniczką z al. Unii o początkach meczu. W trzecim i czwartym secie Joker nie był w stanie realnie zagrozić faworytkom. Mecz układał się tak, jak powinien od początku. Łódzkie Wiewióry potrafiły w pewnym momencie zdobyć nawet 8 punktów z rzędu, a w trzeciej części zawodów wręcz zdeklasowały zespół Jokera. Gospodynie wyraźnie nie mogły się pozbierać i przegrały dwie kolejne partie do 11 i do 16.
Trafne decyzje transferowe
Wygrana w Świeciu pokazuje, że zimowy transfer ŁKS-u był wyjątkowo udany. Valentina Diouf daje łodziankom tak potrzebną im siłę i skuteczność w ataku. Potwierdziła to, tym bardziej że w swoim debiucie włoszka od razu zgarnęła statuetkę MVP.
Joker Świecie — ŁKS Commercecon Łódź 1:3 (25:21, 22:25, 11:25, 16:25)