Spotkanie lepiej zaczęło się dla ŁKS-u. Łodzianki mocno weszły w mecz i od razu wyszły na 4-punktowe prowadzenie. Dobrze radziły sobie też w obronie. Pierwsze minuty upłynęły pod znakiem długich wymian piłek. Policzanki potrzebowały czasu, żeby wskoczyć na wyższe obroty. W końcu to się udało, a liderka Chemika, czyli Jovana Brakočević uruchomiła swój mocny atak. Jednak i po stronie ŁKS-u nie brakowało dobrej gry. Za punktowanie zabrały się Diouf i Górecka. Znakomicie spisywała się też defensywa łodzianek. Dzięki temu utrzymywały niewielkie, 2-punktowe prowadzenie, które w końcówce jeszcze urosło. Chemik obronił jedną piłkę setową, ale drugi raz ta sztuka mu się nie udała. Zuzanna Górecka swoim atakiem przypieczętowała zwycięstwo w pierwszej partii.
Drugi set zaczął się podobnie do pierwszego. Znów drużna z Łodzi wyszła szybko na prowadzenie i starała się kontrolować w grę. Pomagały w tym nie tylko mocne ataki Diouf, ale także szczelny blok, który potrafił zatrzymać nawet Brakočević. Przez dłuższy czas oglądaliśmy zaciętą wymianę ciosów, z której zwycięsko wyszły biało-czerwono-białe. Przewaga urosła do 5 punktów. Trener policzanek musiał aż dwa razy ratować się przerwą. To pomogło. Zespół Chemika pokazał swoją złość i zaczął skracać dystans. W końcówce niebezpiecznie wyrównał, ale łodzianki zachowały zimną krew. Dwa ataki Diouf dały im zwycięstwo w drugim secie.