Kiedy kolejka na chwilę się zmniejsza i panuje względny spokój, pani Iwonka zaczyna opowiadać.
– Zaczynaliśmy z mężem od dwóch beczek z kiszoną kapustą. Sami wszystko robiliśmy. Najpierw kisiliśmy kapustę, a potem sprzedawaliśmy ją na Bałuckim. Nie mieliśmy nikogo do pomocy. Nasze pierwsze i bardzo niewielkie stoisko było po przeciwnej stronie, obok wejścia do hali, której oczywiście wtedy nie było, bo zaczęliśmy w 1994 r. Później do dwóch beczek z kapustą dochodziły kolejne, również z ogórkami, a wszystko pochodziło z naszych upraw i było przez nas kiszone – opowiada pani Iwona. – Kiedy zaczął się remont Bałuckiego i nie było jeszcze ostatecznych planów, jak będzie wyglądał Rynek Dolny, postanowiliśmy przenieść stoisko na ul. Ceglaną. Ostatecznie na Bałuckim mamy trzy stoiska: w miejscu w którym zaczynaliśmy, przy Ceglanej i w górnej części rynku. Sprzedajemy nie tylko ogórki i kapustę, ale też surówki i inne kiszonki – wylicza.
Nie tylko polskie smaki
Kiszonki od Iwonki można dostać nie tylko na Bałuckim Rynku, ale także na Barlickim. Dzięki zaangażowaniu synów pani Iwony oraz ich żon interes zaczął się powiększać, zmienia się również asortyment stoiska. Młodsze pokolenie wie, na jakie towary może być popyt, dlatego nie boi się proponować klientom nowych smaków, np. kimchi, które cieszy się dużą popularnością.