Pierwsza knajpa rzemieślniczej Łodzi. Właściciela pogrążyła żona

Mieszkańcy XIX-wiecznej Łodzi nie stronili od alkoholu, ale czy można ich za to winić? Karczma była wtedy jedną z nielicznych rozrywek, a długie, jesienne i zimowe wieczory musiano czymś zapełnić. Wiedział o tym Jan Adamowski, twórca pierwszego w dzielnicy nowomiejskiej lokalu gastronomicznego.

Paradyz w czasach swojej świetności
Paradyz w czasach swojej świetności, fot. wikicommons
3 фото
Paradyz w czasach swojej świetności
Ogłoszenie z "Rozwoju"
ДИВІТЬСЯ
ФОТО (3)

Adamowski nie pochodził z Łodzi, był mieszkańcem podwarszawskiego Błonia, wówczas miejscowości liczniejszej, niż osada z łódką w herbie. Już stamtąd starał się o zezwolenie na handel trunkami w naszym mieście. Celu dopiął w 1824 r., budując parterowy dom zajezdny z szynkiem, cały drewniany. Zdążył w ostatniej chwili, bo niedługo później zakazano wznoszenia budynków drewnianych i parterowych w całym Rynku Nowego Miasta. Tymczasem drewniak Adamowskiego miał przetrwać ponad wiek, nie dodając bynajmniej uroku obudowywanemu kamienicami placowi.

Centrum rozrywki

Interes szedł na tyle dobrze, że właściciel wystarał się o kolejne pozwolenia – tym razem na dzierżawę działek przy Piotrkowskiej. Tam wybudował już poważny budynek z tzw. pruskiego muru, zaś na tyłach nowego zajazdu urządził ogród spacerowy (pierwszy w mieście!). Drewniana była piwnica na wina i altana, która pojawiła się nieco później. Wszystkie te dobra Adamowski nazwał Paradyz czy też Paradies (inaczej „raj” – przyp. red.). 

Kto w tamtym miejscu bywał, nie tylko kosztował sprowadzanego z browaru Saengera piwa. Do dyspozycji gości oddano kręgielnię i bilard, grano też w karty i urządzano przyjęcia składkowe. Latem łódzki raj kusił kolorami kwiatów i cieniem, jakim cieszyli się spacerowicze. Wieczorami tańczono na powietrzu przy dźwiękach orkiestry wojskowej, a imprezowy nastrój wprowadzały chińskie lampiony.

ДИВІТЬСЯ ТАКОЖ