200 lat temu w Łodzi zdecydowano o budowie z rządowych pieniędzy pierwszego zakładu mechanicznej obróbki płócien. Wielu sądzi, że pozostałością po nim jest zabytkowy budynek przy ulicy Tymienieckiego zwany bielnikiem Kopischa. Tak naprawdę jest to dom mieszkalny Kopischa. Śladu po pierwszym łódzkim zakładzie przemysłowym nie ma. Zachowało się jedynie cześć murów przyziemia.
Do rozwijającego się miasta ściągano z zagranicy tkaczy płótna. Utkany na domowych warsztatach materiał był twardy, szorstki i miał kolor szary, dlatego wymagał wykończenia, uszlachetnienia, by nadawał się do celów użytkowych np. do szycia koszul czy obrusów. Do bielenia surowego płótna potrzebne były: słońce, trawa (łąki) oraz bardzo dużo wody. Płótno rozkładano na trawie (na polach bielnikowych).
Na południowym stoku doliny rzeki Jasień było miejsce dobrze nasłonecznione - dziś to teren między ulicą Tymienieckiego a zabytkową elektrownią zakładów Scheiblera. Pola zalewano wodą z kanału bielnikowego zasilanego wodą ze stawu przy ulicy Przędzalnianej. Z kanału głównego woda spływała rynnami na pola bielnikowe. Na zroszonej trawie rozciągano płótno i gdy schło na słońcu polewano je wodą czerpaną z płynącego nieopodal bezimiennego dopływu Jasienia.