Czasem pojawia się pytanie, czy można było w jakikolwiek sposób kontaktować się z miastem albo uciec z getta. Odpowiedź jest jedna – raczej nie, bo nie było dokąd uciec, a ta część Łodzi nie miała np. żadnych kanałów, część Starego Miasta nad Łódką wyburzono, tworząc strefę buforową, a cały teren getta był dobrze strzeżony.
Schupo i kripo
Wspomniana komendantura schupo miała wzmocnioną obsadę, a rozmieszczone co 100 m posterunki strzegły granic getta. Wartownie schupo (Getto Batalion I i II) ustawione były m.in. w rejonie ulic: Drewnowska – Zachodnia, Kilińskiego – Smugowa, Sporna, Inflancka – Zagajnikowa, Okopowa – Franciszkańska. Obsadę stanowili również funkcjonariusze z referatu żydowskiego Gestapo, z którym ściśle współpracował, zwłaszcza w zakresie grabieży mienia żydowskiego, komisariat policji kryminalnej (Kriminalkommissariat Getto, tzw. kripo) z siedzibą w budynku parafialnym przy ul. Kościelnej 8/10, zwanym w getcie „czerwonym domkiem” (Rote Haus). Do zadań funkcjonariuszy należała walka ze szmuglem, ale tak naprawdę chodziło o grabież kosztowności i mienia.
Rote Haus
Komisariat policji kryminalnej na terenie Litzmannstadt Getto, mieszczący się w budynku na tyłach kościoła pw. Wniebowzięcia NMP przez mieszkańców getta nazywany był „czerwonym domkiem” nie tylko ze względu na kolor cegły, ale również z uwagi na fakt, że było to miejsce krwawych represji i kaźni. Funkcjonariusze kripo mogli przeprowadzać rewizje w getcie o każdej porze dnia i nocy. Zeznania o miejscu ukrycia wartościowych przedmiotów wydobywali torturami i biciem. Rote Haus stał się w getcie synonimem katowni, a wejście tam było niemal równoznaczne ze śmiercią lub kalectwem. Od 1943 r. kripo zostało związane organizacyjnie z Gestapo i ścigało także przestępstwa o charakterze politycznym.