Czy ludzie mogliby żyć bez nowych produktów – ubrań, gadżetów?
Absolutnie tak. Moim zdaniem mamy już wszystko, czego potrzebujemy. Mamy wszystkie zasoby i możemy wykorzystywać je w nieskończoność. Naprawdę mnóstwo użytecznych materiałów znajdziemy w odpadach. Przez wiele lat pracowałam w branży reklamowej, zajmowałam się projektowaniem, więc wiem, ile tych resztek pozostaje. Kiedy idę na poszukiwania nowych surowców w zaprzyjaźnionych firmach, koledzy mówią: „tam mamy pełny kontener, wejdź sobie do niego i poszukaj”.
I co powstaje z takich poszukiwań?
Torby, torebki, nerki i etui na laptopy. To są produkty, które projektuję przede wszystkim na zamówienie firm i instytucji posiadających nieaktualne już reklamy. Materiały mogą dostać drugie życie i stać się gadżetami dla klientów. Z dętki można zrobić np. wspaniałe i wytrzymałe portfele – takie tworzą akurat pewne dziewczyny z Berlina, które spotkałam kiedyś na targach. Mam taki jeden od 10 lat i posłuży mi pewnie jeszcze długo. Można robić też piękne piórniki i kosmetyczki z opakowań po soczkach i mleku (tzw. tetrapaków), szklanki z butelek po winie, stoliki i lampy z bębnów od pralek lub opakowań przemysłowych po farmaceutykach, półki z tulei po przędzy. Obecnie tworzę biżuterię z odpadów z plexiglasu. Przykładów jest mnóstwo. Trzeba tylko rozejrzeć się w swoim otoczeniu i zacząć.
Niektórzy skomentują: „łatwo powiedzieć, mam dwie lewe ręce”.
I pewnie mają trochę racji, ale tylko trochę. Prowadzę warsztaty i stwierdzam, że ludziom brakuje doświadczenia w tym temacie. Młodzi nie mają już takich zajęć w szkołach, starsi często słyszeli w przeszłości, że nie są w tym dobrzy i dawno temu przestali się starać. A gdy przychodzą tutaj, okazuje się często, że umieją robić świetne rzeczy, bo przecież potencjał wszyscy mamy taki sam! Trzeba tylko ćwiczyć w sobie cierpliwość, a to towar deficytowy. Takie warsztaty bywają dla niektórych osób terapią – tak czasem żartuję.