W opublikowanym niedawno sprawozdaniu finansowym możemy przeczytać, że „Zarząd (klubu — przyp. red.) widzi zagrożenie kontynuowania działalności z powodu ujemnego kapitału własnego”. Chodzi o prawie 10 milionów złotych. Mowa oczywiście o długach. Nie jest tajemnicą, że ŁKS ma zobowiązania np. wobec piłkarzy.
Bez pieniędzy
Właśnie ze względów finansowych z drużyną niedawno rozstał się jeden z podstawowych zawodników Antonio Dominguez. Wcześniej kontrakt rozwiązał Mikkel Rygaard. Po doniesieniach prasowych właściciele spółki wydali oświadczenie. Możemy w nim przeczytać, że w razie potrzeby spółka zostanie znów dokapitalizowana. Problem jednak w tym, że cierpliwość akcjonariuszy może się kiedyś skończyć, a zainteresowanych przejęciem ŁKS-u na horyzoncie nie widać.
- Zawsze jest nadzieja, że pojawi się inwestor, ale nie wiem, czy znajdzie się ktoś z aż takim kapitałem. Sytuacja jest tragiczna — mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą prof. Robert Kozielski, były piłkarz klubu z al. Unii, który teraz wykłada na Uniwersytecie Łódzki.
Bez licencji
Na domiar złego, tuż po upublicznieniu złych informacji o stanie finansów klubu, Komisja PZPN odmówiła łodzianom wydania licencji na grę w Ekstraklasie. Powód? Oczywiście chodzi o pieniądze. Sytuacja jest poważna, bo dla ŁKS-u perspektywa gry w najwyższej lidze, to szansa na spory zastrzyk finansowy. Tymczasem bez licencji drużyna nie będzie mogła zagrać w barażach, nawet jeśli je sportowo wywalczy, na co jeszcze jest szansa. Władze klubu już zapowiedziały, że od decyzji komisji będą się odwoływać.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że nasz wniosek licencyjny w tym roku ma kilka słabszych punktów. [...] Większość z nich dotyczy faktu, iż nie zostało zakończone badanie sprawozdań finansowych przez biegłego rewidenta. Proces ten jest na ukończeniu i dlatego jesteśmy przekonani, że w procesie odwoławczym nasz wniosek zostanie zaakceptowany i od strony formalnej nie będzie żadnych przeciwwskazań, aby ŁKS mógł w przyszłym sezonie występować w najwyższej klasie rozgrywkowej – przekonuje Jarosław Olszowy, prokurent ŁKS-u.
Klub uspokaja
Czy istnieje w takim razie realne zagrożenie dla dalszej działalności piłkarskiego ŁKS-u? Nie — zapewniają władze spółki. I to nawet w przypadku braku awansu do Ekstraklasy.
– Nie ma takiego zagrożenia. Sprawozdanie finansowe [...] dotyczy roku finansowego kończącego się w czerwcu 2021. Od tego czasu w klubie podjęto szereg działań, które miały zmienić tę sytuację — zapewnia Jarosław Olszowy w rozmowie opublikowanej na stronach ŁKS-u. I zaraz dodaje: — Na pierwszy rzut oka szokującą może się wydawać widoczna w sprawozdaniu kwota zobowiązań ciążąca na klubie, ale pragnę zauważyć, że większa część tej sumy dotyczy zobowiązań klubu wobec akcjonariuszy. Warto też podkreślić, że od tego czasu został podniesiony kapitał akcyjny — podkreśla Olszowy.
Jednocześnie cały czas trwają poszukiwania nowego inwestora. Pytanie w jakim stopniu obecna sytuacja, nawet jeśli jest opanowana, może pokrzyżować ŁKS-owi plany na szybki powrót do Ekstraklasy? Uporządkowanie finansów zapewne potrwa, a to oznacza, że jeśli w tym sezonie drużyna nie awansuje, perspektywa promocji do najwyższej ligi może się oddalić już nie o kolejny sezon, ale o lata.