ŁKS Łódź na własnym obiekcie nie zwykł przegrywać i przed pierwszym gwizdkiem założenie było takie, aby ten zwyczaj utrzymać. Od pierwszych minut podopieczni Szymona Grabowskiego ruszyli do ataku. Bardzo aktywni byli Fabian Piasecki i Bastien Toma. Obaj ofensywni gracze stwarzali sporo zagrożenia, ale w każdej ze stworzonych sytuacji brakowało nieco precyzji, żeby zdobyć bramkę. Jak głosi stare piłkarskie powiedzenie – niewykorzystane sytuacje się mszczą. Znalazło ono bardzo bolesne dla łodzian potwierdzenie. Olaf Korczakowski w indywidualnej akcji minął obrońców ŁKS Łódź, uderzył na bramkę, piłka odbiła się od Mateusza Wysokińskiego i wpadła do siatki. To była jedyna groźna akcja przyjezdnych w całej połowie. ŁKS Łódź mógł strzelić jeszcze co najmniej dwie bramki, ale każdorazowo brakowało szczęścia lub zdecydowania pod w polu karnym rywali.
Bezlitosna Puszcza Niepołomice
W drugiej połowie ŁKS Łódź skoczył na rywali równie agresywnie. Przynosiło to tyle samo bramek, co wcześniej, czyli zero. Puszcza Niepołomice przy prowadzeniu grała w to, co umie najlepiej: przeciągnie, głęboka defensywa i wybijanie rywali z rytmu. Do tego dołożyła kontry, a po jednej z nich padła bramka. Kolejny raz świetnie odnalazł się Korczakowski i nie niepokojony przez obrońców Rycerzy Wiosny drugi raz pokonał Łukasza Jakubowskiego. Tego jednak było mało. Kolejny raz fatalnie zachowała się obrona ŁKS Łódź i Kosei Iwao zdobył trzecią bramkę w tym spotkaniu. To był knockout. Łodzianie się już nie podnieśli i ponieśli pierwszą porażkę w obecnym sezonie na własnym boisku.
ŁKS Łódź 0:3 Puszcza Niepołomice
32’ Korczakowski, 73’ Korczakowski, 78’ Iwao
Jakubowski – Craciun, Kupczak, Rudol – Norlin (64’ Głowacki), Loffelsend (64’ Krykun) – Mokrzycki, Wysokiński (64’ Balić), Ernst (73’ Szczepański) – Toma – Piasecki (69’ Lewandowski)
