Kłopoty pojawiły się już na samym początku spotkania. Łodzianki dobrze weszły w pierwszy set i zgodnie z planem objęły prowadzenie. Coś się zepsuło w połowie partii. Szwankować zaczęło przyjęcie. Zagrywka bydgoszczanek zaczęła kąsać. Pałac wyszedł na 3-punktowe prowadzenie, a ŁKS popełniał coraz więcej błędów i ostatecznie oddał pierwszy “duży” punkt.
Trener Alessandro Chiappini musiał zareagować. Po kilku zmianach w składzie gra łodzianek diametralnie się zmieniła. Jasnym punktem w drużynie z Łodzi była Anna Obiała. Jej ataki i doskonała zagrywka dały sygnał do walki. I to bardzo skutecznej. Kilka punktów przewagi zmieniło się w całkowitą dominację. Ostatecznie łodzianki wyrównały rywalizację, wygrywając seta 25:13!
Schody na prostej drodze
I kiedy już się wydało, że ŁKS jest na prostej drodze do wygranej, znów zaczęły się schody. Po początkowym prowadzeniu łodzianek, na bydgoskiej zagrywce pojawiła się Pola Nowakowska. Jej seria bezbłędnych serwisów rozmontowała dobrze układającą się grę Łódzkich Wiewiór. Te ostatecznie się pozbierały, ale miały sporo kłopotów, żeby wyszarpać piłkę setową.
W czwartym secie problemy się nie skończyły. Po początkowej wymianie ciosów Pałac zaczął wychodzić na prowadzenie. Gospodynie coraz pewniej czuły się na parkiecie. I znów najgroźniejsza okazała się Nowakowska, której wtórowała Milana Rajlić. To właśnie ten duet doprowadził do tie breaka. Łódzcy kibice, którzy licznie stawili się w Bydgoszczy, przecierali oczy ze zdumienia.
Najwyraźniej łódzkie siatkarki również, bo w piątej partii się zatrzymały. Kompletnie straciły pomysł na grę. Dawały się zaskakiwać prostymi piłkami, zagrywkami i mocnymi atakami. Nie pomógł nawet powrót na parkiet Regiane Bidias. Łodziankom nie udało się dogonić wyniku i musiały uznać wyższość bydgoszczanek.
Pałac Bydgoszcz – ŁKS Commercecon Łódź
3:2
(25:20, 13:25, 23:25, 25:21, 15:13)