Łódź świętuje swoje 600-lecie, nagradzając medalami zasłużonych dla rozwoju i promocji miasta mieszkańców. Prezentujemy sylwetki niektórych laureatek i laureatów. Jednym z nich jest Łukasz Urbaniak, który nominację dostał za opiekę nad pacjentami Domu Pomocy Społecznej. Pan Łukasz między innymi został ich… fryzjerem!
Ilu ma pan teraz „klientów” w DPS na usługi fryzjerskie i jak to się w ogóle zaczęło?
Łukasz Urbaniak: Strzygę około 200 pacjentów, a zaczęło się od standardowych obowiązków – sprzątania sal, mycia, zmiany pościeli, opieki nad podopiecznymi, podawania posiłków, karmienia, gdy ktoś sam nie może jeść. Na pewnym etapie doszło i strzyżenie. Ale są i obowiązki „miękkie” – rozmowa z pacjentami, szczególnie z samotnymi. Robię też czasem dla nich małe zakupy, podaję herbatę. To praca składająca się z bardzo wielu zadań.
Nawet nie pytam CZY to ciężka praca, lepiej od razu spytać: JAK ciężka?
Psychicznie – bardzo ciężka. Szczególnie jak człowiek patrzy się na bardzo chorych pacjentów, widzi ich śmierć. Przecież to często są ludzie, z którymi spędzamy dziennie 8–12 godzin, zależy od dyżuru. W dodatku niektórzy podopieczni są „ciężkimi charakterami” – krzyczą, obrażają, więc człowiek musi potem znaleźć czas dla siebie i relaks, ale gdzieś to jest w człowieku w głębi, że i tak tam idzie do tej pracy, i tak tym ludziom chce pomóc. Poza tym ja swoich pacjentów lubię wszystkich, nie rozgraniczam. Nawet tych nieco niemiłych, bo to są moi pacjenci i człowiek się do każdego z nich przywiązuje.