To musi być klątwa! ŁKS Łódź pechowo przegrywa z Rakowem Częstochowa

Często jest tak, że wykręcanie się pechem jest zwykłą wymówką dla przegrywającej drużyny. Jednak tym razem ŁKS Łódź może mówić o klątwie, bo bramkowych sytuacji stworzył bardzo wiele, a jednak do bramki Rakowa Częstochowa nic nie wpadło.

ŁKS Łódź - Raków Częstochowa
ŁKS Łódź - Raków Częstochowa, fot. Łukasz Skwiot Cyfra Sport
5 фотоs
ŁKS Łódź - Raków Częstochowa
ŁKS Łódź - Raków Częstochowa
ŁKS Łódź - Raków Częstochowa
ŁKS Łódź - Raków Częstochowa
ДИВІТЬСЯ
ФОТО (5)

Emocje dla kibiców ŁKS zaczęły się już przed meczem. Kazimierz Moskal zaskoczył z wyborem wyjściowej jedenastki i posadził na ławce dwie hiszpańskie gwiazdy – Pirulo i Daniego Ramireza. Łodzianie od początku chcieli zagrać odważnie, nie ograniczając się tylko do niskiej defensywy, ale zakładając pressing nieco wyżej. Różnica umiejętności jednak była tak duża, że na niewiele się to zdawało i to Raków tworzył sobie okazje bramkowe. Po jednej z nich w 8. minucie padła bramka. Fran Tudor miał mnóstwo miejsca na prawej stronie, celnie dośrodkował, a w polu karnym niepilnowany Papanikolau pokonał Aleksandra Bobka strzałem głową. Po tej bramce tempo gry mocno spadło. ŁKS starał się otrząsnąć po ciosie, ale brakowało skutecznego wykończenia. Najpierw z dystansu próbował Piotr Głowacki, jednak czujny był bramkarz Rakowa. W 30. minucie fantastyczną okazję miał Kay Tejan. Wygrał pojedynek z obrońcą, minął Vladana Kovacevicia, ale strzał z ostrego kąta nie wpadł do pustej bramki. Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry znów mógł paść gol dla łodzian. Tym razem bliski pokonania własnego bramkarza był Fabian Piasecki, jednak Kovacević świetnie zareagował na linii i uchronił drużynę przed utratą samobójczego gola. 

Fatum nad ŁKS?

W drugiej części gry Rycerze Wiosny kontynuowali niezłą grę z końcówki pierwszych 45. minut. Zaczęło się od akcji Tejana, który znów miał świetną okazję do zdobycia bramki, jednak fatalnie przestrzelił. Kilka minut później próbował Szeliga, ale dobrze interweniował bramkarz. To, co działo się dalej, można określić jednym słowem – klątwa. Ktoś musiał ją rzucić na ŁKS. Słupek, niebywałe interwencje Kovacevicia czy wybicia z linii – piłkarze z Łodzi próbowali strzelić gola wszelkimi dostępnymi sposobami, jednak bramka Rakowa była dosłownie zaczarowana. Gdyby tego było mało, w doliczonym czasie gry Stipe Jurić, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku, dostał czerwoną kartkę za brutalny faul. Po tym podopieczni Moskala już się nie podnieśli i z Częstochowy wracają z niczym.

Raków Częstochowa 1:0 ŁKS 8’ Papanikolau 90+9 Jurić (CZ)

Bobek – Dankowski, Monsalve, Flis, Głowacki (90+3’ Tutyskinas) – Mokrzycki, Hoti, Letniowski (62’ Ramirez) – Janczukowicz (80’ Śliwa), Szeliga (62’ Pirulo) – Tejan (80’ Jurić)

 

ДИВІТЬСЯ ТАКОЖ