Już w pierwszych daniach 1945 r. rozpoczęła się masowa ucieczka Niemców z Łodzi. Okupanci demontowali urządzenia w fabrykach i wywozili w głąb III Rzeszy. Planowano także zaminowanie i zniszczenie głównych obiektów przemysłowych. 10 stycznia 1945 r. nad miastem pojawiły się radzieckie bombowce, ale chodziło raczej o efekt psychologiczny i pokaz siły nadciągającej Armii Czerwonej, choć rozświetlona flarami Łódź sprawiała wrażenie płonącego miasta.
Łódź w ogniu
Tymczasem w noc poprzedzającą dzień oswobodzenia Niemcy z premedytacją zakłuli najpierw bagnetami chorych i funkcyjnych więźniów, a później na apelu zaczęli do nich strzelać, by w końcu podpalić cały budynek i obrzucić go granatami. Z ponad 1500 wówczas uwięzionych ocalało jedynie ok. 30 osób, którzy schronili się w zbiornikach wody. 19 stycznia 1945 r. żołnierze I frontu białoruskiego wkroczyli do miasta, a przed spalonym budynkiem radogoskiego więzienia leżały stosy zwęglonych ciał. Przez kilka tygodni trwały tu wędrówki łodzian i okolicznych mieszkańców. Każdego dnia rozgrywały się tu dramatyczne i przejmujące sceny, gdy rodziny odnajdywały swoich bliskich. Ciała pomordowanych w Radogoszczu pochowano uroczyście 28 lutego 1945 r. na pobliskim cmentarzu św. Rocha przy ul. Zgierskiej.