Na samym początku spotkania Widzew mocno zaskoczył ŁKS. Gospodynie postawiły na mocną grę, podpartą celnym atakiem i dobrą obroną i w pierwszych minutach, to one miały więcej inicjatywy. Kiedy jednak ełkaesianki rozpoczęły swoją grę, widzewianki nie miały już większych argumentów.
Chwilę przed zakończeniem pierwszej odsłony, podopieczne Piotra Zycha, wyrównały stan rywalizacji, a od początku drugiej kwarty śrubowały swoje prowadzenie. Po obu stronach parkietu nie było to jednak dobre spotkanie – nie brakowało błędów i niecelnych rzutów. ŁKS był zwyczajnie nieco mniej niechlujny, dzięki czemu przed przerwą prowadził sześcioma punktami. Po zmianie stron zdecydowanie spadło i tempo, i widowiskowość meczu. Celne kosze po obu stronach parkietu były rzadkością, przez co w trzeciej kwarcie obejrzeliśmy łącznie… 20 zdobytych punktów.
Widzew zagrał do końca!
Dobrą wiadomością dla widowiska było więc to, że w ostatniej kwarcie Widzew ruszył do odrabiania strat. Czerwono-biało-czerwone w każdym aspekcie zdominowały swoje rywalki, coraz bardziej zbliżając się do nich punktowo. Na pół minuty przed końcem meczu różnica wynosiła już tylko dwa punkty, ale ełkaesianki w najważniejszej akcji zachowały czujność i dobrą obroną utrzymały prowadzenie do końca.
W sobotę (11 stycznia) Widzew zagra na wyjeździe z Akademią Gortata Gdańsk, zaś dzień później (12 stycznia) ŁKS na własnym parkiecie zmierzy się z MPKK Sokołów SA Sokołów Podlaski.
Widzew Łódź – ŁKS KK Łódź 50:54 (11:14, 13:16, 8:12, 18:12)
