Na dwa dni przed meczem w Szczecinie miało miejsce małe trzęsienie ziemi. Jens Gustafsson odszedł do Arabii Saudyjskiej, a jego miejsce zajął Robert Kolendowicz, który był asystentem u dwóch poprzednich trenerów. To jednak nie mogło być wymówką, bo w przypadku zwycięstwa zarówno Pogoń jak i Widzew mogli wejść na fotel lidera Ekstraklasy. Od początku spotkania to gospodarze byli stroną dominującą. Były momenty, że łodzianie nie mogli wydostać się z własnego pola karnego.
Pierwszy gol
W 21. minucie stało się to, do czego Pogon tak uparcie dążyła – padł gol. Z Lewej strony dośrodkował Leonardo Koutris, a bramkę głową zdobył Wahan Biczachczian. W Widzewie nie było żadnego zrywu, żeby jak najszybciej odrobić straty. To Portowcy kontrolowali grę i tworzyli kolejne akcje. Dopiero pod koniec pierwszej części gry Fran Alvarez dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne, ale Imad Rondić przegrał powietrzy pojedynek z bramkarzem Valentinem Cojocaru. Kilka minut później arbiter zaprosił oba zespoły na przerwę.