W klubie z al. Piłsudskiego często mówią o trzymaniu ciśnienia. Polecenie to wypełnia w ostatnich kolejkach widzewska drużyna, która po raz kolejny przystępowała do swojego spotkania po wygranej Arki Gdynia. Klub z Trójmiasta tuż przed pierwszym gwizdkiem w Jastrzębiu-Zdroju zwyciężył w Kielcach z Koroną, ale wyprzedził łodzian w tabeli tylko na moment – piłkarze Janusza Niedźwiedzia bowiem nie pozwolili na trwałą zamianę miejsc i także zdobyli w swoim spotkaniu trzy punkty.
Wicelider, który przyjechał na obiekt ostatniej drużyny zaplecza Ekstraklasy, w pierwszej połowie stworzył sobie klika groźnych sytuacji. Solową akcję ładnym strzałem zakończył Dominik Kun, ale piłka zatrzymała się na słupku bramki rywali. Blisko był także bohater poprzedniego spotkania, Daniel Villanueva, ale w stuprocentowej sytuacji nie trafił w piłkę.
Podobnie było przy akcji bramkowej, ale za plecami Hiszpana czaił się jeszcze Norweg. Kristoffer Normann Hansen tuż przed przerwą pewnym uderzeniem nie dał szans Bartoszowi Neugebauerowi. Druga połowa stała pod znakiem indywidualnych rajdów Karola Danielaka. Pierwszy dał rzut karny, zmarnowany jednak przez Marka Hanouska. W drugim wahadłowy Widzewa, który kończył mecz jako środkowy napastnik, zdołał jednak wykończyć swoją akcję i w końcówce ustalił wynik spotkania.
GKS Jastrzębie – Widzew Łódź 0:2 (0:1)
0:1 – Kristoffer Normann Hansen (44.)
0:2 – Karol Danielak (89.)