Po fatalnym meczu z Pogonią Patryk Czubak dość mocno rotował składem. Nieco szyderczo można powiedzieć, że wynik 0:0 po pierwszych dziesięciu minutach to spory progres. Jednak chwilę później można było bić łodzianom zasłużone brawa. Krajewski dość nieporadnie wykonał rzut z autu, piłkę przejął Tupta, fantastycznie się zastawił i wyłożył ją do Juljana Shehu, a Albańczyk otworzył wynik.
Widzew Łódź w końcu zagrał dobrą połowę w obronie. Zawodnicy z Radomia nie potrafili oddać choćby jednego celnego strzału. Mimo to po pierwszej części gry kibice RTS byli zadowoleni z poczynań swoich piłkarzy.
Gol w ostatniej minucie
W drugiej części meczu gospodarze bardzo szybko chcieli odrobić straty. Jednak podopieczni Patryka Czubaka świetnie organizowali się w obronie. Odbudowanie ustawienia wychodziło niemal perfekcyjnie, dzięki czemu trudno było przebić się przez szczelny mur. Jednak bicie w niego głową w konsekwencji przyniosło bramkę. Najpierw z dystansu uderzył Francisco Ramos, dość nerwowo interweniował Gikiewicz, a dodatkowo przy próbie wybicia Polydefkis Volanakis trafił w dobrze presującego Renata Dadashova i piłka wpadła do siatki. Podział punktów dla obu drużyn oznacza, że widmo walki o utrzymanie nie odsunęło się nawet o krok.
Gikiewicz – Kozlovsky, Volanakis, Żyro, Krajewski (69’ Therdkildsen) – Kerk, Shehu, Hanousek (69’ Czyż) – Łukowski (65’ Alvarez), Sypek – Tupta (77’ Pawłowski)
14’ Shehu (Widzew)
90’ Dadashov (Radomiak)