Najnowsza ekranizacja noblowskiego utworu Władysława Reymonta pt. „Chłopi” porusza sale filmowe zarówno w Polsce, jak i za granicą. Film w reżyserii Doroty Kobieli-Welchman i Hugh Welchmana zachwyca widzów oryginalną techniką malarskiej animacji – nie bez powodu został wybrany polskim kandydatem do Oscara. Realistyczna fabuła opowiada o losach mieszkańców wsi Lipce, położonej na terenie dzisiejszego województwa łódzkiego (sam autor powieści spędził w niej kilka lat, pracując na kolei). Pory roku i pogoda określały wówczas codzienność, tradycje i święta wiejskiej ludności. Jednym z ważnych momentów „Chłopów” było przygotowywanie się do wigilijnej wieczerzy. Reymont opisał je jako chwile pełne gorączkowych przygotowań, wyczekiwania pierwszej gwiazdki i wreszcie – samej uczty. Domownicy szykowaniem byli pochłonięci od samego rana. Chałupy sprzątano i dekorowano, a jedzenie gotowano na cały okres świąt. Trzeba zaznaczyć, że wszystkie potrawy gospodynie przygotowywały własnoręcznie – od potraw wigilijnych po chleb i opłatek.
Wigilijna wieczerza ziemi łódzkiej
Domownicy zasiadali wspólnie do kolacji wraz z rozbłyśnięciem na niebie pierwszej gwiazdki. Następnie pan domu odmawiał modlitwę i dzielił opłatkiem. Czy potraw było 12? Choć zwyczaj ich podawania formował się w Polsce na przełomie XIX i XX wieku, to ta liczba zależała najpewniej od zamożności domostw. Reymont w swojej powieści wymienia jedynie kilka i możliwe, że właśnie tyle ich podawano w chłopskich domach regionu łódzkiego.