Łódź.pl

Z Wietnamu, przez Lizbonę, do Filmówki. Kinga Nguyen o swoim życiu w Łodzi

Obrazy, dźwięki, montaż – Kinga Nguyen łączy te elementy, żeby opowiedzieć światy, które nosi w sobie i które obserwuje wokół siebie. Polsko-wietnamska artystka i studentka łódzkiej Szkoły Filmowej od dwóch lat mieszka w Łodzi, gdzie studiuje montaż oraz realizuje projekty filmowe i międzykulturowe, szukając swojego głosu w zgiełku ulic, przelotnych spojrzeń i przecznic.

Z Wietnamu, przez Lizbonę, do Filmówki. Kinga Nguyen o swoim życiu w Łodzi
Z Wietnamu, przez Lizbonę, do Filmówki. Kinga Nguyen o swoim życiu w Łodzi
4 фото
Z Wietnamu, przez Lizbonę, do Filmówki. Kinga Nguyen o swoim życiu w Łodzi
Z Wietnamu, przez Lizbonę, do Filmówki. Kinga Nguyen o swoim życiu w Łodzi
Z Wietnamu, przez Lizbonę, do Filmówki. Kinga Nguyen o swoim życiu w Łodzi
ДИВІТЬСЯ
ФОТО (4)

Kinga Nguyen przyjechała do Łodzi w październiku 2023 r., by rozpocząć studia na łódzkiej Filmówce. Zanim tu trafiła, spędziła rok w Lizbonie, odbywając staż w firmie zajmującej się produkcją filmów dokumentalnych. 

– To był bardzo ważny etap. Zobaczyłam z bliska, jak wygląda praca z dokumentem, i utwierdziłam się w decyzji, że chcę się zająć montażem – mówi. 

Wybór padł na Łódź i tutejszą Szkołę Filmową nie bez powodu. 

– Chciałam pracować z dokumentem eksperymentalnym, z filmowcami, którzy mają bardzo mocne doświadczenie, od których można się nauczyć więcej niż tylko techniki – opowiada.

Zanim tu przyjechała, niewiele wiedziała o mieście. Słyszała głównie opowieści znajomych o pięknych przedwojennych budynkach, tanich wynajmach i stereotypach znanych z filmów Marka Koterskiego. 

– Łódź wydawała mi się szorstka, ale jednocześnie pełna potencjału. Dzisiaj odkrywam ją i widzę zupełnie inaczej, przez miejsca, ludzi i wydarzenia.

Miasto przecznic, festiwali i cichej biblioteki

Jednym z pierwszych zaskoczeń po przyjeździe był dla Kingi siatkowy układ ulic: Kilińskiego, Nawrot, Narutowicza. 

– Na początku miałam trudność, żeby zorientować się, w której części miasta jestem, tylko po nazwie ulicy. Przecznice i numery okazały się kluczowe – przyznaje. 

Dziś ten układ kojarzy jej się z montażem – precyzyjnym układaniem elementów, które dopiero razem mają sens. Duże wrażenie zrobił na niej również Łódź Design Festival, który pokazał, że forma dokumentu może być inspirowana nie tylko filmem, ale i sztuką użytkową czy projektowaniem. 

– Zainspirowały mnie prace z ASP z różnych miast, innowacyjne meble, nowe pomysły. To było bardzo filmowe doświadczenie, choć nie stricte filmowe – mówi Kinga. 

Wśród swoich ulubionych miejsc w Łodzi Kinga wymienia Bibliotekę Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie jak mówi, najlepiej jej się pracuje i myśli”. Wolny czas spędza też w kawiarni Owoce i Warzywa oraz na wydarzeniach społeczno-artystycznych. Zakupy? Tylko na rynku Bałuckim. 

– Tam czuję się jak w tyglu kultur i zawsze znajdę coś smacznego – dodaje.

Tożsamość, bliskość i montowanie siebie

Kinga nie ucieka od tematu tożsamości. 

– Wychowałam się w dwóch kulturach, ale dopiero na emigracji czuję, jak bardzo ten miks mnie określa, nawet przez pryzmat jedzenia – mówi. 

Zaskakujące było dla niej to, jak trudno znaleźć w Łodzi dobre azjatyckie produkty: tofu, ryż jaśminowy, wietnamską kawę. 

– Zakładałam, że w tak dużym mieście będzie to proste, zwłaszcza że jest tu sporo osób z Wietnamu, a okazało się inaczej – dodaje z uśmiechem. 

Kinga przyznaje, że nie poznała jeszcze zbyt wielu rodowitych łodzian. 

– Większość znajomych to osoby studiujące, przyjezdne. Ci, których poznałam, są ciepli i serdeczni. Pani, od której wynajmuję pokój czy ludzie poznani przy okazji projektu „Łódź Wielu Kultur” – to bardzo pozytywne doświadczenia – tłumaczy Kinga.

Do tej serdeczności wraca też myślami przez pryzmat rodzinnej historii. 

– Mój tata często opowiadał o rodzinie, która zapraszała go na obiady, kiedy jako student z Wietnamu mieszkał w Łodzi. Dla niego to było bardzo ważne doświadczenie, czuł wtedy, że jest częścią tego miejsca – opowiada.

Wyzwania i przyszłość

Dla Kingi życie w Łodzi to doświadczenie złożone, pełne inspirujących spotkań, ale też drobnych wyzwań dnia codziennego. Musiała na nowo nauczyć się radzić sobie w nowym miejscu. 

– Z takich sytuacji rodzą się pomysły i relacje, a to przecież też część życia w nowym miejscu – mówi. 

Jeśli chodzi o przyszłość, nie wybiega zbyt daleko w przód. 

– Mam jeszcze kilka lat studiów przed sobą, więc na razie Łódź jest moim miejscem. A co dalej? Zobaczymy – dodaje. 

Dla niej miasto może być tymczasowym przystankiem albo nowym domem – wszystko zależy od tego, dokąd poprowadzą ją projekty filmowe i artystyczne, które dziś są w centrum jej uwagi.

Tofu z dostawą i siła kooperatywy

W Łodzi Kinga musiała znaleźć kreatywny sposób na zdobycie świeżego wietnamskiego tofu – produktu, który okazał się zaskakująco trudny do kupienia. Z pomocą przyszedł właściciel lokalnego baru wietnamskiego, który do swojej cotygodniowej dostawy z Warszawy dorzuca kostki tofu dla Kingi i jej znajomych z Chin. Tak powstała nieformalna kooperatywa, która pokazała, że potrzeba potrafi łączyć ludzi, a jedzenie bywa nie tylko mostem między kulturami, ale i zaczynem codziennej solidarności.

Łodzianie wielu kultur, których życiorysy przedstawiamy, idealnie wpisują się w ideę Festiwalu Łódź Wielu Kultur, który od ponad dwóch dekad buduje mosty pomiędzy historią miasta a jego współczesną, różnorodną tożsamością. Tegoroczna edycja festiwalu odbędzie się w dniach 3–12 października. Program wydarzeń znajduje się na stronie: www.lodzwielukultur.pl.

ДИВІТЬСЯ ТАКОЖ