To mała rodzinna firma, która od zawsze działała w branży spożywczej. Wszystko zaczęło się od straganu na lokalnym rynku, później powstał osiedlowy sklepik, a następnie coś w rodzaju delikatesów. W 2012 r. Jacek zaczął mieć poważne problemy ze zdrowiem - wysoki cholesterol, problemy z ciśnieniem i sercem. Sytuacja związana z jego złym stanem zdrowia spowodowała, że rodzina zmieniła swój tryb życia o 180°. Wtedy też narodził się plan stworzenia miejsca, w którym będzie dostępna naturalna, ekologiczna i zdrowa żywność.
– Zależało nam na tym, żeby wiele produktów, takich jak bakalie, orzechy, suszone owoce, ziarna i płatki, dało się u nas kupić na wagę. Stąd pomysł na nazwę: „Zdrowie na wagę” – mówi Agata Załoga, żona Artura.