Nie wiadomo, kiedy śpi, bo znajduje jeszcze czas, by grać na gitarach: akustycznej, basowej oraz na perkusji. Ukończył kurs barmański, a ostatnio „wkręcił się” w fotografię, również dronową. Tak już ma, że jak coś skradnie jego serce – oddaje się temu w całości i osiąga sukcesy, o których jest głośno.
Powiedzieć, że to człowiek z pasją, to jak nic nie powiedzieć. Od dziecka wiedział, że nuda zabija. A on kocha życie, szuka nowych wyzwań. Jeśli planuje urlop wypoczynkowy, słowo wypoczynek definiuje na swój sposób: nie ma to nic wspólnego z błogim lenistwem na plaży czy przy basenie. Podróże, ruch, zwiedzanie, odkrywanie nowych miejsc, rozmowa z ludźmi, poznawanie różnych kultur. Chłonie świat całym sobą. W czasach liceum pokochał capoeirę – sztukę walki rodem z Brazylii. Dziś wspomina:
Kochałem muzykę, rodzice zapisali mnie na kurs gitary. Grałem w liceum, grałem na imprezach. Z kolei capoeira to sztuka walki, której ważnym elementem jest muzyka, składająca się z chóralnego śpiewu i gry m.in. na berimbau – jednostrunowym instrumencie, który wyglądem przypomina rodzaj łuku. Jest najważniejszym instrumentem i wyznacza rytm dla uczestników capoeiry. Takie połączenie muzyki, śpiewu i ruchu, to dla mnie coś, co trudno opisać słowami. To mieszanka, której nie mogłem się oprzeć. Poszedłem za głosem serca – mówi, a w jego oku pojawia się charakterystyczny błysk, zdradzający, że żyje tym całym sobą.