Po przełamaniu na wyjeździe Widzew Łódź chciał wrócić do zwyciężania na własnym stadionie. Zadanie nie było proste, bo Górnik przyjechał do Łodzi podbudowany zwycięstwem ze Stalą Mielec.
Obie drużyny podeszły do tego spotkania z dużym spokojem i respektem do rywala. Nie było zbytniego odkrywania tyłów i szaleńczych ataków. Do tego sporo niedokładności, dlatego pierwsze 20 minut upłynęło w dość sennej atmosferze. Goręcej zrobiło się w 25. minucie. Taofeek Ismaheel wpadł w pole karne, złamał do środka i uderzył na bramkę. Tylko ofiarna interwencja Mateusza Żyry sprawiła, że gospodarze utrzymali wynik 0:0. Górnik atakował coraz śmielej i wydawało się, że tylko kwestią czasu jest to, kiedy piłka znajdzie drogę do siatki. Tak się stało w 38. minucie. Erik Janża dośrodkował z rzutu rożnego, a Damian Rasek fantastycznym wolejem otworzył wynik. Piłka jeszcze po drodze odbiła się od bezradnego Żyry. Widzew do końca pierwszej połowy nie potrafił w żaden sposób na to odpowiedzieć.
Bez przebudzenia
Po zmianie stron gospodarze zaczęli grać nieco żwawiej. Fran Alvarez chciał zaskoczyć Michała Szromnika strzałem z daleka, ale bramkarz Górnika zareagował fantastycznie. Z czasem to zespół Jana Urbana zaczął przejmować inicjatywę i zagrażać bramce RTS. W 56. minucie Julian Shehu zagrał piłkę ręką w polu karnym, a arbiter bez wahania wskazał na wapno. Z jedenastego metra karę wymierzył Luka Zahović i podwyższył na 2:0. Zmiany wprowadzone hurtem przez Daniela Myśliwca niewiele zmieniły na boisku. Drużyna nie potrafiła stworzyć sobie klarownych szans i finalnie łodzianie zaliczyli drugą porażkę z rzędu na własnym terenie.
38’ Rasak
58’ Zahović (K)
Gikiewicz – Kozlovsky (75’ da Sliva), Żyro, Ibiza, Kastrati (59’ Krajewski) – Shehu, Kerk (59’ Hamulić), Alvarez – Łukowski (59’ Cybulski), Sypek (59’ Gong) – Rondić