Jak przystało na starcie trzeciej z szóstą aktualnie siłą ligi, na parkiecie hali widowiskowej przy al. Unii 2 mogliśmy oglądać całkiem zacięte i wyrównane widowisko. Zwłaszcza w pierwszym secie, kiedy wynik był sprawą otwartą do końcowych piłek. Dość paradoksalnie pomógł w tym zarówno skuteczny atak, jak i czujna obrona po obu stronach boiska. Przy stanie 24:24 dobrym wyczuciem popisał się Alessandro Chiappini, który podczas przerwy na żądanie nieco uspokoił swoje podopieczne, za co te odpłaciły się skutecznym blokiem, wygranym szybkim atakiem i zapisaniem wygranego seta po swojej stronie.
Słabszy moment
Sporym zaskoczeniem było więc to, że na początku drugiej odsłony na wyraźne prowadzenie wyszły opolanki. Przyjezdne zdołały wypracować nawet sześciopunktową zaliczkę, która pozwoliła im z dużym spokojem rozgrywać kolejne akcje. Goniące wynik łodzianki momentami wyglądały bezradnie przy dobrze funkcjonującym ataku rywalek, przez co seta przegrały aż siedmioma punktami.
Na szczęście przegrana partia nieco obudziła siatkarki ŁKS-u. W kolejnych fragmentach spotkania łodzianki zagrały już zgodnie z oczekiwaniami. W trzeciej partii co prawda potrzebowały chwili, żeby wejść w swój optymalny rytm, w czym mocno pomogła seria czterech wygranych akcji od stanu 20:20, ale w ostatniej odsłonie od początku były stroną przeważającą. Wypracowana zaliczka okazała się o tyle okazała, że nawet chwilowa dobra passa złapana przez przyjezdne w samej końcówce nie stanęła na przeszkodzie w zamknięciu spotkania w czterech partiach.
ŁKS Commercecon Łódź – Uni Opole 3:1 (26:24, 18:25, 25:21, 25:22)