ŁKS w poprzedniej kolejce Ekstraklasy przymusowo pauzował. Śnieg uniemożliwił rozegranie spotkania ze Stalą Mielec. Z jednej strony łodzianie mieli więcej czasu na odpoczynek, z drugiej nie mieli szans w praktyce sprawdzić tego, nad czym pracowali przez cały tydzień, a praca musi zacząć przynosić efekty. Dół tabeli zaczął punktować. Zarówno Ruch Chorzów, jak i Puszcza Niepołomice dość wolno, ale jednak, łapią kolejne „oczka” i zbliżają się do bezpiecznej strefy. Inaczej dzieje się w zespole Piotra Stokowca. Żartobliwie można określić, że umacnia się na ostatniej pozycji. Wygrana z takim przeciwnikiem jak Legia Warszawa może być legendą założycielską nowego ŁKS, który uwierzy w siebie i zacznie wygrywać.
Murowany faworyt
Problemów ze wskazaniem faworyta tego meczu nie ma, bezsprzecznie jest nim warszawska Legia. Stołeczni wprawdzie ostatnio mieli drobne problemy, ale po zwycięstwie 3:0 z Zagłębiem Lubin wydaje się, że są już zażegnane. Piąte miejsce, które obecnie zajmuje Legia, zdecydowanie jej nie satysfakcjonuje. W żaden sposób nie gwarantuje ono miejsca w przyszłorocznych europejskich pucharach. Pewne jest, że warszawiacy przyjadą do Łodzi po pełną pulę. Mecz zacznie się w niedzielę (10 grudnia) o godz. 15:00.