Czy warto było szaleć tak? ŁKS Łódź po zwolnieniu Ariela Galeano

Na pytanie postawione w tytule jest jedna odpowiedź – nie. Łódzki Klub Sportowy chciał zagrać nieszablonowo i zatrudnił młodego paragwajskiego trenera. Ariel Galeano miał być szkoleniowcem na lata, a nie doczekał lata.

Czy warto było szaleć tak? ŁKS Łódź po zwolnieniu Ariela Galeano
Czy warto było szaleć tak? ŁKS Łódź po zwolnieniu Ariela Galeano

– Mieliśmy trenerów z tzw. polskiej karuzeli i chcieliśmy wyjść poza nią – tak na konferencji prasowej Dariusz Melon, właściciel ŁKS Łódź, mówił o zatrudnieniu Ariela Galeano. 

Od początku podpisanie kontraktu z Paragwajczykiem wielu jawiło się jako szaleństwo. Miał być to ruch, którym wiceprezes do spraw sportowych Robert Graf zaszachuje ligę i po słabej jesieni na fali południowoamerykańskiej fantazji doprowadzi klub do awansu. Mówiąc łagodnie, plan nie wypalił. Bilans jest porażający, średnia to jeden punkt na mecz. W ośmiu spotkaniach Rycerze Wiosny zanotowali dwa zwycięstwa, dwa remisy i cztery porażki. Widać było, że drużyna nie podąża w żadnym kierunku. Dochodziły słuchy o dość nietypowych metodach zarządzania Galeano: brak odpraw czy gierki ze sztabem dzień przed meczem. Nieuniknione zatem było, że na ławce trenerskiej będzie musiał zasiąść ktoś nowy. 

Nowa miotła w ŁKS Łódź

Tym, który ma prowadzić ŁKS Łódź do końca sezonu, jest Ryszard Robakiewicz. Jak na razie radzi sobie bardzo dobrze i w dwóch meczach odniósł dwa zwycięstwa. Szczególnie imponujące jest to ostatnie – 5:0 ze Stalą Rzeszów. Co dalej? Na ten moment wiemy tyle, że przy al. Unii Lubelskiej skończyli z eksperymentami. Nowy szkoleniowiec ma być bardziej sprawdzoną marką, który będzie dążył do postawionego przed nim konkretnego celu – bezpośredniego awansu do Ekstraklasy.

ZOBACZ TAKŻE