Gwara nie zawsze jest grzeczna. Te sformułowania mogą obrazić

Gwara, choć często brzmi ładnie, może być też używana w celach niezbyt pięknych. Kiedy przychodzi do określenia czyjejś fizjonomii, lokalne słowniki podsuwają niekoniecznie przyjemne dla określanego nimi człowieka nazwy.

Nos
Dawniej nos można było nazwać różnie, np. „kluka”, „klupa”, „klupos” czy „klupoch”, fot. envato elements

Niewyczerpany i różnorodny jest arsenał łódzkiego słownika, złożonego z miejskiego żargonu oraz bogactwa gwary ludowej. Na określenie nosa znalazłem kilka określeń: „kluka”, „klupa”, „klupos” czy „klupoch”, w znaczeniu nieco złośliwym lub humorystycznym. Przy określeniu urody pojawia się np. sformułowanie „kabziaty podbródek”, czyli obwisły i tłustawy. Obraźliwie brzmiało pewnie określenie „japa” na usta lub porównanie „buzia jak kalfas”, bo to jest murarski pojemnik do wyrabiania zaprawy. Na osobę, która miała zeza, mówiono kikrowaty, na osobą otyłą – kałmuk, a o osobie bardzo chudej, że „palce po żebrach jak po pralce chodziły” albo że „chudziutki jak śmierć”. Jeśli ktoś poruszał się niezgrabnie, budził skojarzenia z kaczką chodząca po lodzie, ktoś zaniedbany chodził jak łachudra, a o niektórych pannach mówiono nieraz, że wyglądają jak zmokłe gęsi albo kury.

ZOBACZ TAKŻE