Długa jest lista klubów, które bardziej lub mniej chciały ściągnąć do siebie Imada Rondicia. Zaczęło się od zainteresowania Lecha Poznań, jednak bez konkretnej oferty. Później długo wokół napastnika orbitował Raków Częstochowa oraz węgierski Ujpest. Tu z kolei kwoty odstępnego nie były zadowalające dla Widzewa Łódź. Aż w końcu zaczęło się zainteresowanie ze strony klubów niemieckich. Wśród nich wybijały się koziołki z Kolonii. Początkowo prezes Michał Rydz dementował plotki o wpłynięciu oferty, a kiedy ona się już pojawiła była zbyt niska.
Przeciąganie liny w Widzewie Łódź
Przeciąganie finansowej liny chwilę trwało. Rondić nie zagrał w inauguracyjnym meczu z Lechem Poznań, oficjalnie przez problemy żołądkowe. Wielu jednak domyślało się, że transfer jest bliski i Bośniak nie chce narażać swojego zdrowia i zaprzepaszczać szansy na przeprowadzkę do Niemiec. Finał historii jest taki – Widzew Łódź otrzymał 1,5 mln euro, zagwarantował procent od sprzedaży oraz sparing w sierpniu 2026. Prezes Widzewa Łódź zapewnił również, że współpraca między drużyną z Łodzi a 1. FC Köln będzie zacieśniania.