Jak wygląda praca projektanta wnętrz? Pytamy twórczynię łódzkiego studia SKOG

Zazwyczaj najwięcej czasu spędzamy w swoim mieszkaniu. Tymczasem nie zawsze zastanawiamy się nad tym, jak przestrzeń, w której żyjemy, na nas wpływa. O tym, że w przypadku domów – podobnie, jak w przypadku ludzi – liczy się wnętrze, rozmawiamy z łodzianką Łucją Zielińską, absolwentką łódzkiej ASP, założycielką studia projektowego SKOG.

fot. Aneta Ulicha, FOTOPLAN
Łucja opracowuje projekty dla mieszkań o różnym metrażu
15 zdjęć
fot. Aneta Ulicha, FOTOPLAN
ZOBACZ
ZDJĘCIA (15)

Daniel Markiewicz: Jak to się stało, że zostałaś projektantką wnętrz?

Łucja Zielińska: Wywodzę się z artystycznej rodziny, mój ojciec był plastykiem, już od dziecka miałam zapędy do rysowania i malowania. Ale o zdawaniu na ASP pomyślałam dopiero w ostatniej klasie liceum. Nagle, bez przygotowania. To był dla moich najbliższych szok. Nikt nie wierzył, że mi się uda. Dostałam się dopiero za trzecim razem, ale to była dobra szkoła dla mnie. Długie miesiące przygotowań i ciężkiej pracy się opłaciły. Na studiach poczułam, że praca z przestrzenią jest dla mnie ciekawsza, niż praca na płaszczyźnie – projektowanie logotypów czy plakatów. Kolejnym etapem były studia podyplomowe na wydziale Architektury Wnętrz i Wystawiennictwa na łódzkiej ASP i tam połknęłam bakcyla na dobre. Utwierdziłam się w tym, że to może być zajęcie dla mnie.

Jakie umiejętności musi mieć projektant wnętrz?

Moim zdaniem powinien mieć podstawowe wykształcenie artystyczne, umiejętność rysowania oraz wyczucia kolorów czy kompozycji. Nie powinien też bać się wziąć do ręki wiertarki czy pędzla. To się przydaje – narysowanie klientowi szybko na kartce jakiegoś pomysłu powoduje, że bardziej rozumiemy, co właśnie robimy. Umiejętności majsterkowicza mogłam pokazać podczas samodzielnego składania swoich stoisk na targach, na których prezentowałam swoje studio. Oczywiście ważne w tym wszystkim jest widzenie przestrzenne. Projektant musi umieć wyobrazić sobie pewne rzeczy, a nawet… przewidzieć pewne sytuacje, jakie mogą się wydarzyć, przy zastosowaniu wymyślonych przez siebie rozwiązań. Owszem, projekt ma fajnie wyglądać i się prezentować, ale najważniejsza jest funkcjonalność i ponadczasowość. Cały czas należy pamiętać, że to nie projektant będzie w danym wnętrzu mieszkać, ale klient. 

Dlaczego warto oddać zaprojektowanie swojego mieszkania w ręce fachowca?

Przede wszystkim projektant bierze na siebie wszystkie stresy związane z remontem, który, jak wiemy, dla wielu ludzi jest koszmarem. Jest trochę psychologiem, trochę księgowym, trochę managerem. Mam klientów, którzy sami sobie nadzorują projekty i widzę, jak są tym umordowani, zestresowani. Ostatnio usłyszałam fajne zdanie od jednej z klientek – opowiadała, że jak wchodziła do sklepu, to widziała milion płytek i nie miała pojęcia co wybrać, co pasowałoby do jej mieszkania. A ja zaproponowałam jej rozwiązania, które od razu przypadły jej do gustu. Żyjemy w czasach, gdy wszystkiego jest za dużo i w tym klient się gubi. My projektanci jesteśmy od tego, aby ich przez ten trudny proces przeprowadzić, czasem pocieszyć, czasem utwierdzić w jakimś wyborze, a czasem odwieść od jakichś decyzji. My też musimy się uczyć, codziennie. Bo każdego dnia pojawiają się nowe rzeczy, produkty, rozwiązania. Trzeba trzymać rękę na pulsie. 

Co jest teraz "na topie" jeśli chodzi o projekty wnętrz?

Mogę opowiedzieć, co jest “na topie” w moim przypadku. Staram się projektować wnętrza ponadczasowe, żeby można było wprowadzać zmiany bez zrywania podłogi czy płytek. Jestem też wielbicielką starych mebli i przedmiotów. Wyniosłam to z rodzinnego domu, w którym pamiątki po przodkach się szanuje i się o nie dba. Dziś jesteśmy zalewani tandetą niemającą żadnej wartości. Dawniej, chociażby drewniany mebel, to było prawdziwe drewno, takie, które posłuży kolejne kilkadziesiąt lat. Wykorzystywanie takich mebli to nie tylko szacunek dla środowiska, ale też do pracy fachowców, którzy kiedyś wytwarzali takie rzeczy.

Czym się inspirujesz w trakcie pracy?

Przede wszystkim rozmową z klientem. Najczęściej spotykamy się we wnętrzu, nad którym będziemy pracować, gdzie od razu mogę wyczuć, jak ten człowiek żyje. Klient opowiada o swoich zainteresowaniach i wtedy staram się znaleźć jakiś element, który będzie się wyróżniał i pociągnie projekt dalej. Nie lubię kopiowania i ślepego śledzenia trendów, bo wiadomo, że one zmieniają się co kilka lat. Ważne jest zrobienie wnętrza na tyle ponadczasowego, by można je w razie potrzeby zmieniać jakimiś dodatkami. 

Co robisz, kiedy klient koniecznie chce przeforsować rozwiązanie, które Twoim zdaniem totalnie nie jest w dobrym guście?

Staram się spokojnie wytłumaczyć, że coś się nie sprawdzi, czy nie do końca wpisuje się w całość projektu. A jeśli ktoś się bardzo uprze, to próbuję zrobić tak, żeby wszystko do siebie pasowało, innymi słowy: poszukać kompromisu. Bo to klient ma się czuć dobrze w swoim domu, ale z drugiej strony biorę też odpowiedzialność za wnętrze, które podpisuję swoim nazwiskiem. 

Czy zdarza się, że klient już po remoncie wraca do Ciebie i mówi, że nie tak sobie wyobrażał swoją nowa przestrzeń?

Na szczęście nie zdarzyła mi się taka sytuacja. Staram się często z klientami rozmawiać, dyskutować. Podrzucam im pomysły, żeby na bieżąco mogli przemyśleć, czy coś im odpowiada, omawiać wszelkie wątpliwości. Oczywiście zdarzają się tzw. fakapy. Ale moim zadaniem jest szukanie rozwiązania, wyjścia z patowej sytuacji. Nie wolno wtedy rozkładać bezradnie rąk albo przestać odbierać telefony, bo pali się wtedy za sobą zbyt dużo mostów. 

A co może pójść nie tak?

Rzeczy czysto techniczne – nie jestem elektrykiem ani hydraulikiem, ale pracuję z fachowcami. Projekt tworzy się na papierze, a papier, jak wiemy, przyjmie wszystko. Już w trakcie prac mogą pojawić się jakieś schody i wtedy trzeba razem z ekipą znaleźć rozwiązanie. Projektowanie jest procesem skomplikowanym, składającym się z miliona różnych elementów – od wymyślenia wnętrza, poprzez załatwianie ekip, spinanie terminów, trzymanie w ryzach budżetu, aż po rysunki techniczne. To bardzo stresujący moment dla mnie, żeby nie pomylić się o parę centymetrów, które okażą się potem nie do naprawienia.

Co moglibyśmy robić lepiej, projektując własne mieszkania?

Na pewno moglibyśmy być bardziej otwarci na to, co oferuje rynek wyposażenia wnętrz. Często jest tak, że ktoś idzie do sieciówki meblarskiej i sztywno trzyma się tego, co mu zaproponuje sklep. Potem wchodzisz do takich wnętrz i masz wrażenie, że każde mieszkanie jest z tego samego wzornika. To też bolączka naszych czasów, że na rynku jest bardzo dużo badziewia, masowej produkcji – takie rzeczy są tanie, dostępne, ale też po prostu brzydkie. Jako klienci ciągle jeszcze nie doceniamy pracy rzemieślniczej, a jest wielu zdolnych ludzi, którzy robią super rzeczy, tyle że droższych od tego, co możemy spotkać w sieciówkach. 

Co najbardziej cieszy Cię w pracy?

Są dwa takie momenty, które lubię. Najpierw, kiedy projektuję, pomysł rodzi się w głowie i potem kiedy widzę efekt. Uwielbiam robić sesje zdjęciowe, gdy można się już pochwalić realizacją. Fajne jest też to, że widzę w swojej pracy rozwój, projekty ewoluują, zmieniają się. Nic zresztą dziwnego – myślę o nich praktycznie cały czas, idę ulicą i myślę, co mam do zrobienia, non stop szukam inspiracji, nawet zaglądam ludziom w okna! To nie jest praca 8-16, czasem budzę się w nocy i nagle coś przychodzi mi do głowy, wystrzeli jakiś pomysł i muszę szybko go zapisać. 

Projektujesz głównie dla łodzian?

Mój zawód daje możliwość projektowania zdalnego i to jest bardzo fajne – miałam klientów w Niemczech, w Warszawie, zaraz zaczynam prace przy projekcie mieszkania w Gdyni. Ale większość klientów mam z Łodzi. Tu mieszkają moi rodzice, z którymi mam stały kontakt, tu urodziły się moje dzieci. Nie mam planów stąd wyjeżdżać. Lubię to, że miasto nie jest tak hałaśliwe i rozbudowane jak np. Warszawa, nie przytłacza wieżowcami. Wolę niską zabudowę. Wychowałam się niedaleko Wydziału Biologii i z tamtymi okolicami jestem mocno związana. Kameralność Łodzi to dla mnie duży plus i to, co w niej lubię najbardziej. 

 

***
Projekty Łucji znajdziecie na
<link https://www.instagram.com/skog_interior_design/>www.instagram.com/skog_interior_design/</link>
https://skog.pl/

Zdjęcia: Aneta Ulicha, FOTOPLAN 

ZOBACZ TAKŻE