Julita Piasecka z ŁKS Łódź: „Chciałyśmy po prostu wygrywać kolejne mecze!” [WYWIAD]

Siatkarki ŁKS Commercecon Łódź od kilki dni cieszą się ze złotego medalu Mistrzostw Polski. Zostały mistrzyniami po raz trzeci w historii. Ten sezon był dla nich wyjątkowy. Zespół z Łodzi był niekwestionowanym liderem Tauron Ligi, dla którego nie było konkurencji.

Siatkarka ŁKS Łódź Julita Piasecka
Julita Piasecka

Kluczową rolę w play-offach odegrała młoda przyjmująca, Julita Piasecka, która na boisku musiała zastąpić kontuzjowaną Zuzannę Górecką. Zapytaliśmy ją, jak poradziła sobie z taką presją i co było kluczem do kolejnego sukcesu Łódzkich Wiewiór.

Łódź.pl: Przede wszystkim gratulujemy ogromnego sukcesu. Już chyba powoli wchodzi Pani w krew zdobywanie medali. ŁKS to Pani pierwszy seniorski klub, drugi sezon i drugi medal.

Julita Piasecka: Bardzo dziękuję! Tak, to jest mój drugi medal i pierwszy klub, ale dopiero w tym sezonie miałam możliwość zagrania w pełnym wymiarze. Każdy sezon i każde zwycięstwo smakuje inaczej. Na pewno jestem bardzo szczęśliwa, że w tym roku udało się zdobyć to złoto. Szczególnie że borykałyśmy się z poważnymi kontuzjami.

Chyba szczególnie trudna była kontuzja Zuzanny Góreckiej w jednym z meczów finałowych. To właśnie Pani ją zastąpiła, dając świetną zmianę. Trudno było wyjść na parkiet w miejsce tak dobrej zawodniczki?

Na pewno się trochę stresowałam. Czy czułam jakąś presję? Tak, ale bardziej presję, którą nakładałam sama na siebie. Jeśli chodzi o drużynę, o dziewczyny, to bardzo mnie wspierały. Dzień wcześniej cały czas o tym myślałam, starałam się jakoś uspokoić, ale też wiedziałam, że jak zrobię jakiś błąd, to nie będzie to koniec świata.

Kontuzja Zuzy Góreckiej nie była pierwszą. Wcześniej drużyna musiała poradzić sobie z brakiem Klaudii Alagierskiej. Jak te problemy wpłynęły na zespół?

Na pewno kontuzja Klaudii była bardzo trudnym momentem. Klaudia jest bardzo ważną zawodniczką, dlatego wiedziałyśmy, że musimy jeszcze ciężej pracować na treningach, że musimy jakoś „zakleić te dziury”. Wiedziałyśmy też, że chcemy także dla Klaudii wywalczyć ten medal.

Wróćmy do meczów finałowych. Po pierwszym starciu z Developresem kibice mogli łapać się za głowy. Z czego to wynikało? Bo przecież po bardzo równym sezonie ŁKS był niekwestionowanym liderem rundy zasadniczej i nagle tak wysoka porażka.

Na pewno to był stres, jakaś presja. Taktycznie też nie do końca rozegraliśmy to tak, jak powinnyśmy. Nie stosowałyśmy się w 100% do naszych założeń. To nie był nasz najlepszy mecz, a dziewczyny z Rzeszowa zagrały z kolei bardzo dobrą siatkówkę.

A co było kluczem do tak dobrego sezonu? To trener Alessandro Chiappini tak „ustawił drużynę”?

Dokładnie tak! Ale ważne było też to, że w trudnych momentach i na co dzień nawzajem się wspierałyśmy. Chciałyśmy po prostu wygrywać kolejne mecze i to było najważniejsze. Stworzyłyśmy świetną i kompletną drużynę.

Żal Pucharu Polski? W tym roku nie udało się go zdobyć, a byłby komplet w klubowej gablocie.

Na pewno każda przegrana czegoś uczy. Puchar niestety nie jest nasz, ale wydaje mi się, że ten Mistrz Polski tak bardzo dużo dla nas znaczy, że całkowicie zmył gorycz tej porażki.

Wszyscy widzieliśmy piękny gest ze strony zespołu podczas dekoracji medalowej. Transparent ze świętej pamięci trenerem Michałem Cichym. Rzeczywiście „czuwał” nad drużyną przez cały sezon? Przyglądał się „z góry”?

Wydaje mi się, że tak. Jest to bardzo możliwe. Ten metal to było jego marzenie. On był w ŁKS-ie od bardzo dawna, więc w tym mistrzostwie jest jego duża zasługa.

Myślami już jest Pani przy kolejnym sezonie?

Dopiero skończył się ten, więc na razie robię sobie małą przerwę.

A jaka jest szansa, że zostanie Pani w Łodzi? Rozmowy w tej sprawie już trwają?

Szansa jest duża, a rozmowy trwają.

ZOBACZ TAKŻE