Inżynier William Heerlein Lindley zaprojektował dla Łodzi 36 rodzajów ceglanych kanałów o różnych wielkościach i kształtach. Nie godził się na budowę mniej wytrzymałych kanałów betonowych. Uznał, że ze względu na wysoką temperaturę i żrące działanie fabrycznych ścieków kanały łódzkie muszą być zbudowane z wytrzymałych cegieł, do tego muszą mieć spody z kamienia lub kamionki.
„Gwiazda"- jeden z najbardziej charakterystycznych kanałów w Łodzi
Jedną z ciekawszych pod względem konstrukcji jest podziemna komora przelewu burzowego do rzeki Karolewki przy dworcu PKP Łódź Kaliska. Znana jest pod nazwą „Gwiazda” - ze względu na charakterystyczną żeliwną pokrywę w kształcie gwiazdy, po podniesieniu której możliwe jest wejście pod ziemię. W Gwieździe zobaczymy jeden z najstarszych w Łodzi kolektorów ściekowych, zbudowany w śladzie dawnej rzeczki Karolewki. Jego zadaniem jest przejmowanie ścieków z sieci kanałów przebiegających pod ulicami śródmieścia – z terenu dawnej zlewni Karolewki. Rzeczka ta kiedyś swój początek miała w okolicach skrzyżowania ulic Narutowicza z Sienkiewicza, przecinała ulicę Piotrkowską i aleję Kościuszki przy ulicy Zielonej, potem zaś kierowała się przez Stare Polesie do dworca PKP Łódź Kaliska, i dalej przez Karolew do Jasienia.
Niemal 100 lat historii i... nadal w dobrym stanie!
Kanał Gwiazda powstał w 1927 roku. W archiwach ZWiK Łódź zachowały się oryginalne plany budowlane oraz zdjęcia z czasu prowadzonych prac. Mimo upływu stu lat ceglana konstrukcja jest w dobrym stanie, nienaruszone są też kamienne elementy. Na niektórych z nich do dziś dostrzeżemy inicjały wyryte przez kamieniarzy. Przedwojenny Wydział Kanalizacji i Wodociągów Miasta Łodzi miał własny zakład kamieniarski, w którym wykonywano elementy konstrukcyjne kanałów. Działała też stolarnia, gdzie powstawały drewniane stelaże. To na nich murowano ceglane sklepienia kanałów. W Gwieździe zobaczymy też oryginalną żeliwną zasuwę do ręcznego regulowania przepływu ścieków. W kanale Gwiazda pod ziemią zauważymy też unikat – płaskorzeźbę przedstawiającą Williama Heerleina Lindleya – projektanta kanalizacji i wodociągów dla Łodzi. W ścianę kanału wmurowano też pamiątkową tablicę z okazji rozpoczęcia budowy kanalizacji – było to dokładnie 100 lat temu.
Tragiczna historia
Jest również tablica poświęcona tragicznie zmarłym pracownikom Wydziału Kanalizacji, którzy zginęli pod ziemią w 1957 roku. Jak doszło do tragedii? Jak donosił „Dziennik Łódzki” 31 stycznia 1957 roku na teren Zakładów Przemysłu Wełnianego przy ulicy Żeromskiego 133 (dziś al. Politechniki) weszło pięciu pracowników. Przystąpili do czyszczenia studzienki kanalizacyjnej. Nieco później dołączyło do nich jeszcze dwóch pracowników zaniepokojonych tym, że ich koledzy nie reagują na wołania. Gdy ruszyli pod ziemię na ratunek, nastąpił wybuch metanu. Natychmiast wydostali się na powierzchnię i wszczęli alarm. Jak donosił reporter gazety na miejsce przybyła straż pożarna i kilka karetek pogotowia ratunkowego. Wydobyto na powierzchnię poszkodowanych i natychmiast przystąpiono do reanimacji. Kontynuowano ją w pobliskim Szpitalu Wojskowym. Niestety - bez skutku. Wszczęto prokuratorskie dochodzenie. Dziennikarz gazety zanotował, że: „zabezpieczenie pracujących pod ziemią było niewystarczające. Nie posiadali oni masek przeciwgazowych ani urządzeń sygnalizacyjnych, którymi mogliby alarmować o niebezpieczeństwie znajdujących się na powierzchni kolegów”.
- ZOBACZ TAKŻE: Najbogatsi z Łodzi i okolic w 2025 roku według Forbes. Duże zmiany na liście! [RANKING]
Obecnie pracujących w kanałach obowiązują rygorystyczne zasady bezpieczeństwa. Zanim pracownicy ZWiK Łódź zejdą pod ziemią, kolektor jest wietrzony, sprawdza się poziom tlenu, siarkowodoru, tlenku węgla i metanu. Wchodzący pod ziemię mają na sobie szelki ratunkowe, są wyposażeni w elektroniczne czujniki gazu i asekurują ich na powierzchni ratownicy. Nikogo nie powinien dziwić widok stojących przy otwartym włazie kanalizacyjnym pracowników ZWiK – czuwają nad bezpieczeństwem pracujących pod ziemią kolegów. W razie ewakuacji pomagają im wydostać się na powierzchnię. Mają do dyspozycji windę ewakuacyjną, liny oraz ucieczkowy aparat tlenowy – używa się ich w przypadkach konieczności wyniesienia na powierzchnię pracownika, który stracił przytomność.