Na parkiecie w hali przy ul. Małachowskiego kryzys goni kryzys i nie zapowiada się na poprawę sytuacji. Zaczęło się od słabego wejścia w nowy rok i porażek w meczach z Piastem Gliwice i GI Malepszy Leszno. Szczególnie dotkliwa była druga przegrana, ponieważ w tym meczu Widzew miał dać sygnał, że bije się o coś więcej. Ogólnie sportowo rok 2024 wygląda kiepsko. Jedynie dwa zwycięstwa – z FC Toruń i Jagiellonią bijącymi się o ligowy byt – pokazują, że coś ewidentnie nie gra.
Spadek formy
Pierwszy z powodów jest dość oczywisty, ale nie zawsze łatwy do rozczytania. Zawodnicy znacznie obniżyli loty względem pierwszej rundy. Kristian Medon po powrocie z reprezentacją z Chin jest mocno przeciążony. Hugo Freitas momentami wygląda jak zawodnik, który pierwszy raz ma piłkę przy nodze. Willy May z kolei stracił swój największy atut – siłę. Kolumbijczyk imponował fizycznością w starciach jeden na jeden, które obecnie coraz częściej przegrywa. Michał Marciniak i Daniel Krawczyk to weterani polskich parkietów, którzy są już blisko zakończenia karier.
Kontuzje w Widzewie Łódź
Gdyby tego było mało, zespół Marcina Stanisławskiego trapiony jest przez urazy. Na długo wypadł Jeffer Ortiz, który zerwał więzadła. Problemy ma również Dariusz Słowiński. Po meczu z Legią urazu kolana doznał May, jednak szczegółowa diagnoza nie jest jeszcze znana. To zdecydowanie pogarsza i tak już nie najlepszą sytuację drużyny. Plusem jest, że w tym roku utrzymanie jest już niemal pewne, gorzki smak może pozostać jedynie po tym, że czołowa ósemka była na wyciągnięcie ręki.
