W tym roku w Lidze Mistrzyń siatkarek Polskę będą reprezentować aż trzy drużyny. To mistrzynie kraju, czyli Chemik Police, wicemistrzynie, czyli Developres Rzeszów i brązowe medalistki, czyli ŁKS Łódź. A jest to możliwe, bo z rozgrywek wykluczono kluby z Rosji. I to właśnie łodzianki skorzystały na tej decyzji. W zeszłym roku (również z brązowym medalem) rywalizowały jedynie o Puchar CEV, w którym dotarły do ćwierćfinału. Walkę o półfinał przegrały jednak o włos — zdecydował złoty set w pojedynku z Chorwatkami z Mladost Zagrzeb. To pokazuje, że łódzki klub wcale nie jest na straconej pozycji w europejskich rozgrywkach i może walczyć o najwyższe cele. Tym bardziej że poprzedni sezon nie był dla łodzianek najbardziej udany (ambicje były o wiele większe), za to w tym sezonie Łódzkie Wiewióry jak na razie są nie do zatrzymania.
Apetyt ŁKS rośnie
O co w tym roku będzie walczył ŁKS w Lidze Mistrzyń? Na razie nie słychać hucznych zapowiedzi. Siatkarki i sztab trenerski studzą emocje. Choć w głowach kibiców na pewno pojawiła się myśl, że jeśli nie teraz, to kiedy? - Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia. I jak patrzę na tę drużynę, na to, jak się rozwija w trakcie meczów, jaki rytm łapiemy, jak atmosfera nas buduję, no to liczę, że ten sezon Lidze Mistrzyń będzie naprawdę dobry i jeśli będziemy dalej na „wznoszącej”, to jestem pełna optymizmu — mówiła niedawno w rozmowie z Łódź.pl środkowa biało-czerwono-białych Aleksandra Gryka.
Przeciwnik do pokonania
Pierwszy mecz ŁKS-u w tegorocznych europejskich rozgrywkach z pewnością nie będzie jedynie rozgrzewką. Już w środę łodzianki zmierzą się we własnej hali z mistrzyniami Niemiec Allianz MTV Stuttgart. To nie oznacza jednak, że nie mają szans na wygraną. Przypomnijmy, że trzy lata temu ełkaesianki, w fazie grupowej, wygrały u siebie 3:2 i przegrały 1:3 w Niemczech. Zatem wszystko jest możliwe. Tym bardziej że wyjątkowym wsparciem dla biało-czerwono-białych są kibice, którzy zawsze licznie stawiają się w Sport Arenie, żeby wspierać swoje ulubienice. Łódzcy Fani zyskali z resztą w Europie pewną renomę — ich głośny doping robi niesamowite wrażenie nie tylko na przedstawicielach zagranicznych klubów, ale także na władzach CEV. Można się będzie o tym przekonać osobiście już 7 grudnia. Mecz rozpocznie się o godz. 18:00. Bilety są jeszcze dostępne.