ŁKS Łódź bił głową w mur. Ruch Chorzów lepszy w meczu na szczycie

Piłkarze ŁKS Łódź przegrali prestiżowe spotkanie na szczycie tabeli z Ruchem Chorzów. Łodzianie mieli problem ze sforsowaniem defensywy rywali, przez co nie zdobyli nawet bramki.

ŁKS Łódź - Ruch Chorzów
ŁKS Łódź przegrał z Ruchem Chorzów
4 zdjęcia
ŁKS Łódź - Ruch Chorzów
ŁKS Łódź - Ruch Chorzów
ŁKS Łódź - Ruch Chorzów
ZOBACZ
ZDJĘCIA (4)

Niedzielne spotkanie było zarówno prestiżowe, jak i ważne dla układu górnej części tabeli. Piłkarze obu drużyn zdawali sobie z tego sprawę, dlatego na początku meczu postawili na defensywę i spokój w rozgrywaniu akcji, mocno ograniczając ryzyko. Częściej przy piłce byli łodzianie, którzy zawiązywali groźniejsze akcje, jednak nie wynikały z tego większe problemy dla Martina Turka.

Pierwsze ostrzeżenie wysłali jednak przyjezdni. W 11. minucie po szybkiej kontrze sam na sam z Bobkiem wybiegł Soma Novothny, ale na szczęście dzióbnięta przez niego piłka znacząco minęła słupek.

W kolejnych fragmentach meczu ŁKS Łódź częściej był przy piłce i meldował się dzięki temu w okolicach pola karnego rywali. Bolączką była finalizacja. Po nocach śnić się będą dwie sytuacje Stefana Feiertaga, który w przeciągu kilku minut przegrał pojedynek biegowy, a później zagubił się tuż przed bramką, marnując dogodną pozycję. Goście wypatrywali swoich okazji w kontratakach, które potrafiły podnieść ciśnienie pod bramką Bobka. Mimo to do przerwy nie doczekaliśmy się bramek.

ŁKS Łódź bił głową w mur

Po zmianie stron przed idealną okazją stanął Pirulo. Hiszpan otrzymał piłkę po rajdzie Kamila Dankowskiego, ale uderzył prosto w bramkarza. A że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, chwilę później Ruch wyszedł na prowadzenie. Po akcji skrzydłem piłka powędrowała do ustawionego na środku Bartłomieja Barańskiego, a ten przyjął, poprawił swoją pozycję i kropnął tak, że wyciągnięty jak struna Bobek okazał się bezradny.

W kolejnych minutach ŁKS Łódź próbował poszukać wyrównania, jednak kolejne akcje rozbijały się o szczelną defensywę chorzowian. Najgroźniejszą sytuację ŁKS Łódź stworzył po błędzie rywali. Piłkę w pole karne wbijał Michał Mokrzycki, przeciął ją Andrej Lukić, ale o tyle nieszczęśliwie, że ta prawie pokonała Turka.

Idealnym podsumowaniem gry ofensywnej ełkaesiaków była sytuacja z 85. minuty, kiedy składający się do norzyc Mokrzycki przez niezrozumienie trafił wprost w twarz nabiegającego Arasy.

Łodzianie szczęścia szukali do końca, jednak nieskutecznie. Na Stadionie Króla lepszy okazał się więc Ruch Chorzów, który przeskoczył łodzian w tabeli.

ŁKS Łódź – Ruch Chorzów 0:1 (0:0)

49’ Barański

Bobek – Dankowski, Gulen, Wiech, Głowacki – Kupczak, Mokrzycki, Pirulo (64’ Wysokiński) – Balić (57’ Młynarczyk), Feiertag (64’ Sitek), Arasa

ZOBACZ TAKŻE