Tego, jak wyglądało spotkanie łodzian z wiceliderem tabeli właściwie można było spodziewać się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Przyjezdni szybko przejęli inicjatywę i zaczęli prowadzić grę po swojemu, jedynie czasami pozwalając ełkaesiakom na rozegranie własnej akcji. Taka gra szybko przerodziła się w bramki. Już po kwadransie gry niepilnowany w polu karnym Kamil Zapolnik strzałem głową pokonał Aleksandra Bobka.
Po stracie bramki biało-czerwono-biali dostali nieco więcej przestrzeni na swoje poczynania w ofensywie. Bardzo długo nie przynosiło to jednak żadnych efektów, w czym zdecydowanie nie pomagała chaotyczna gra, w której trudno było doszukiwać się konkretnej taktyki. Niemoc przełamał dopiero prosty schemat – Antoni Młynarczyk zagrał piłkę ze skrzydła wprost w pole karne, a tam dopadł do niej nabiegający Mateusz Wysokiński, który pokonał Chovana.
Roszady nie pomogły
Po zmianie stron widać było, że to przyjezdni są bardziej zdeterminowani do tego, żeby zainkasować w Łodzi komplet punktów. W realizacji celu pomogło trafienie Morgana Faasbendera, który zaskoczył strzałem rodem z kung-fu.
Aż do końca meczu Ariel Galeano próbował odwrócić wynik przeróżnymi sposobami – zmieniając formację na trzech obrońców, czy wpuszczając na boisko debiutującego Mateusza Wzięcha. Nie przyniosło to jednak żadnego efektu.
Łatwo łodzianie już mieli. Trzy dni po starciu z wiceliderem przyjdzie czas na mecz z trzecim zespołem w tabeli. W niedzielę (13 kwietnia) ŁKS zagra na wyjeździe z Wisłą Płock.
ŁKS Łódź – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:2 (1:1)
Bramki: Wysokiński 44’ – Zapolnik 16, Fassbender 54’
ŁKS Łódź: Bobek – Dankowski (68’ Hinokio), Rudol, Fałowski, Głowacki (68’ Pirulo) – Kupczak, Mokrzycki, Wysokiński – Norlin (56’ Balić), Mrvaljević (84’ Wzięch), Młynarczyk (46’ Sitek)