ŁKS Łódź rozbity przez Jagiellonię Białystok. Wielkie lanie w Wielką Sobotę

Cudu nie było. Było za to sześć bramek Jagiellonii Białystok i zupełnie bezradny Łódzki Klub Sportowy. Rycerze Wiosny muszą wsiąść na konia, jeżeli chcą gonić ligowy peleton i zachować marzenia o utrzymaniu.

mecz piłki nożnej
ŁKS Łódź rozbity przez Jagiellonię Białystok, fot. ŁKS
5 zdjęć
mecz piłki nożnej
mecz piłki nożnej
mecz piłki nożnej
mecz piłki nożnej
ZOBACZ
ZDJĘCIA (5)

O sprawieniu niespodzianki marzyli kibicie ŁKS, zarówno ci, którzy w Wielką Sobotę wybrali się do Białegostoku, jak i ci, którzy oglądali mecz przed telewizorami. Już statystyki pokazywały, że łatwo nie będzie. Jagiellonia to lider Ekstraklasy, ŁKS czerwona latarnia. Białostoczanie to najskuteczniejsza ofensywa ligi, łodzianie to najgorsza defensywa. Jednak zespół Marcina Matysiaka cyfrom nie chciał się kłaniać i odważnie zaczął mecz.

Najpierw akcja Huseina Balicia, a chwilę później główka Adriana Louveau mogły napędzić stracha Zlatanowi Alomeroviciowi. Jaga nie pozostała dłużna. Groźny strzał z dystansu oddał Jesus Imaz, ale obok bramki. W 12. minucie pomyłki już nie było. Bartłomiej Wdowik pięknie zagrał do Nene, a Portugalczyk strzałem z pierwszej piłki nie dał szans Aleksandrowi Bobkowi. Gospodarze po zdobytej bramce kompletnie skontrolowali mecz. Duma Podlasia grała pewniej, szybciej i dokładniej. ŁKS dodatkowo sam sobie rzucał kłody pod nogi. Louveau po bezpardonowym ataku na Imaza obejrzał czerwoną kartkę w 33. minucie.

Ten nadmiar szczęścia uśpił piłkarzy Jagiellonii. W 37. minucie mogło być 1:1, Balić dośrodkował z lewej strony, Alomerović popełnił błąd przy wyjściu do piłki, a skorzystał z tego Bartosz Szeliga, uderzając głową. Jego strzał jednak wbił z linii niesamowicie czujny Adrian Dieguez. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tym razem właśnie tak było. Dominik Marczuk przy biernej postawie Piotra Głowackiego ze znacznej odległości centrostrzałem pokonał Bobka. ŁKS nie potrafił pozbierać się do końca pierwszej części gry. 

Bezlistosna Jagiellonia

Druga połowa zaczęła się tak, jak skończyła się pierwsza. Dominacja Jagi była niepodważalna. Marcin Matysiak próbował coś zmieniać. Na boisku pojawili się Jakub Letniowski, Kaj Tejan i Antoni Młynarczyk. To się na niewiele zdało. W 64. minucie po kombinacyjnej akcji wynik na 3:0 podwyższył Imaz. Kilka minut później Tejan blokował piłkę ręką, sędzia Wojciech Myć wskazał na jedenasty metr, a karnego pewnie wykorzystał Afemico Pululu. W 78. minucie było już 5:0. Ze strzałem z dystansu Nene Bobek sobie poradził, ale przy dobitce Jarosława Kubickiego nic nie mógł powiedzieć. Zganić trzeba bardzo pasywną postawę obrońców. W 83. minucie było już 6:0. Tomasz Kupisz dośrodkował z prawej strony, a fantastycznie wykończył akcję Nene. Mogło być nawet 7:0, jednak ostatecznie sędzia odgwizdał spalonego, a następnie koniec meczu. 

12’ Nene

41’ Marczuk

33’ Louveau (cz)

64’ Imaz

69’ Pululu (K)

78’ Kubicki

83’ Nene

ZOBACZ TAKŻE