Czasy PRL nie były może zbyt słodkie, ale połowę lat 70. XX w. można nazwać krótkim okresem małego dolce vita – na miarę możliwości ówczesnego systemu. Wzrost inwestycji przemysłowych, rozwój budownictwa, względna stabilizacja ekonomiczna pozwalały bardziej optymistycznie spoglądać w przyszłość, a na co dzień korzystać z dostępnych zasobów kultury i rozrywki. W Łodzi było kilka kultowych miejsc, o których warto pamiętać, bo zapisały się w dziejach miasta.
Na fali Bałtyku
Mówiąc o kulturze wysokiej oraz sukcesach Łodzi trzeba wspomnieć o kinie Bałtyk, które pośród ponad 30 innych było na swój sposób prestiżowe – to tu zapraszało się przyjaciół na spotkanie albo umawiało się na kulturalne randki. W XIX-wiecznym budynku dawnego niemieckiego Teatru Thalia, a potem Teatru Miejskiego urządzono w 1925 r. kino Reduta, potem Splendid, a w latach 30. XX wieku – kino Europa. Po wojnie obiekt upaństwowiono i 22 lipca 1958 r. uruchomiono szerokoekranowe kino Bałtyk – jedno z największych w Polsce. Po kolejnej modernizacji w 1967 r. stało się ono najnowocześniejszym kinem w kraju z panoramicznym ekranem oraz systemem Dolby Stereo. W dwóch salach projekcyjnych znajdowały się widownie na 780 miejsc, z czego w dużej sali było 471 miejsc na parterze i 128 miejsc na balkonie z podwójnymi kanapami. Pożegnanie z kultową placówką, gdzie filmowe emocje przeżywało kilka pokoleń łodzian, miało miejsce 20 września 2015 r., a ostatnim obrazem była „Ziemia obiecana”.
>>Dalsza część artykułu znajduje się poniżej<<
Kawiarniana bohema
Kultowa i najbardziej znana kawiarnia w Łodzi – Honoratka – działała przy ul. Moniuszki od końca lat 40. do połowy 70. Związana była przede wszystkim ze środowiskiem łódzkiej filmówki, ale spotykała się tu towarzyska śmietanka Łodzi. Legendarny SPATiF, który otwarto w 1956 r. w pałacu Lürkensa przy al. Kościuszki 33/35, zapisał się w pamięci wielu znanych reżyserów, aktorów, ludzi estrady i dziennikarzy. Przyjęcia i zabawy – zwłaszcza w czasach rozkwitu produkcji w Wytwórni Filmów Fabularnych – obrosły licznymi opowieściami. Podobnie było w przypadku kawiarni w Grand Hotelu, gdzie nocowali znani twórcy i gwiazdy filmowe, ale w ciągu dnia stoliki zajęte były przez cinkciarzy i kobiety w futrach.
Spokojniej było w Europie. Z różnych względów nie były to lokale dostępne dla wszystkich, ale smaczne ciastko i dobrą kawę można było spożyć na wysokim stołku w narożnej cukierni Grandki lub w Łodziance. Oryginalna była kawiarnia Agawa z tarasem przy al. Kościuszki, a w Akademickiej na rogu ul. Piotrkowskiej i ul. Nawrot grywano w brydża w kłębach papierosowego dymu. Młodzież studencka siadywała w kultowym Akademickim Ośrodku Kultury 77 albo w Irenie, a licealiści zaglądali raczej do osiedlowych kafejek.
Jeszcze na słodko…
Przełomem było otwarcie 29 kwietnia 1976 r. cukierni Hortex – w samym centrum Łodzi, przy ul. Piotrkowskiej 106/110 (wcześniej działała tu klimatyczna kawiarnia Egzotyczna z okazałymi roślinami wewnątrz oraz freskiem Strzemińskiego na ścianie). To miejsce otworzyło swoje podwoje również dla młodzieży i stało się ulubionym miejscem spotkań. Na zewnątrz sprzedawano tradycyjne lody w rożkach w wielu smakach, a w środku serwowano oryginalne desery: czarno-białe lody, różnokolorowe galaretki, ciasta, torciki, no i przede wszystkim sławną ambrozję, czyli lody z bitą śmietaną, bakaliami i polewą. Do tego dobra kawa, coca-cola albo sok pomarańczowy, które były wtedy rarytasem. Lody od Granowskiej, a potem z Hortexu, to słodkie skojarzenia minionych łódzkich dekad.