W Łodzi oprócz powszechnie używanego określenia cug dla przewiewu, było ono także stosowane przy paleniskach, których w Łodzi nie brakowało, a jak nie było cugu w kominie, to nie chciało się palić w piecu i strasznie kopciło. W tym wypadku cug był potrzebny, ale nabierał pejoratywnego znaczenia, np. przy nieszczelnych oknach i paskudnej pogodzie, bo wtedy cugowało, czyli wiało w mieszkaniu, było zimno i nieprzyjemnie. Wówczas radzono, żeby założyć ciepły, robiony na drutach „cwetr” albo „cweter”, bo taka forma gwarowa też funkcjonowała w mieście.
Wdzianka i swetry z prawdziwej wełny są dość delikatne, mechacą się, są kłopotliwe w praniu, a poza tym szybko się ciuchrają, tzn. niszczą przy częstym użyciu, no chyba, że ktoś bardzo dba. Niektórzy mają jednak talent – jak mówiono w Łodzi – do „ciuchrania” rzeczy.