Piotr Baleja: Kadra na przyszły sezon jest już zamknięta?
Marcin Stanisławski: Zdecydowanie nie. Po kilku szybkich ruchach teraz zwalniamy. Musimy domknąć wszystkie sprawy budżetowe, a to przez okres urlopowy trochę się wydłuża. Drugim czynnikiem jest brak deklaracji Daniela Krawczyka co do kontynuacji kariery. Do tej pory był fundamentalnym zawodnikiem naszej drużyny i w przypadku jego braku musielibyśmy znacznie przemodelować naszą grę. Daliśmy Danielowi czas, jesteśmy w stanie na niego poczekać. Chcę podkreślić, że nie chodzi o finanse, tylko o sprawy rodzinne.
A co z Michałem Marciniakiem i Dariuszem Słowińskim?
Darek oficjalnie podpisał kontrakt na nowy sezon. Ze strony Michała jest deklaracja, ale nie ma jeszcze podpisu. Tutaj w grę wchodzą duże zmiany w życiu zawodowym i chcemy zobaczyć, jak one wpłyną na jego rolę w zespole, choć zakładamy, że nie aż tak bardzo, aby całkowicie wyeliminować go z gry.
Załóżmy czarny scenariusz – Daniela Krawczyka nie ma w drużynie. Kogo musicie sprowadzić?
Oczywiście rozważamy taki scenariusz, choć nie ukrywam, że jest on dla nas bardzo trudny. Na pewno musi być to zawodnik, gwarantujący nam konkretne liczby, które do tej pory dawał Daniel. W drużynie nie ma też Slavy Kozhemiaki, a on w dużej mierze odpowiadał za naszą ofensywę.
Brak „Krawca” wymusiłby zmiany nie tylko na boisku, ale i w szatni. Z pełną świadomością twierdzę, że w Polsce dzisiaj nie ma takiego zawodnika jak Daniel Krawczyk. Jeżeli chodzi o transfery zagraniczne, zawsze wiąże się to z ryzykiem.
A jaką rolę widzisz dla siebie? Trener czy wciąż grający zawodnik?
Trudne pytanie, bo tu w grę wchodzi wiele czynników. Wszystko zależy od finalnego kształtu kadry, od tego, czy Daniel zostanie w drużynie. Nie ukrywam, że gra mi się z nim lepiej. Przez lata wypracowaliśmy automatyzmy, które cały czas działają. Chcę zbudować taką drużynę, w której jako zawodnik będę odgrywał rolę marginalną. Nie mam parcia, żeby wchodzić na boisko. Zobaczymy, jak będę wyglądał w okresie przygotowawczym, jak zgra się z nowymi zawodnikami. Być może przy młodych zawodnikach, takich jak Jeffer Ortiz, będzie mi łatwiej grać, bo oni zniwelują moje braki. Decyzja będzie pewnie zapadać w trakcie sezonu.
Jak wyglądają finanse klubu? Patrząc na transfery, wydaje się, że jest dobrze.
Cały czas współpracujemy z firmą DiMedical i mam nadzieję, że ta współpraca będzie w przyszłości kontynuowana, bo daje dużo dobrego dla klubu. Równocześnie intensywnie pracujemy na rynku, żeby pozyskać nowych partnerów, którzy pozwolą nam przeprowadzać jeszcze bardziej jakościowe transfery. Jeżeli chodzi o nowych zawodników, to mam poczucie, że jak na razie wypełniliśmy nasze braki 1 do 1. Nie liczę tutaj Jeffera, który ma zadatki na gwiazdę i lidera zespołu. Kamil Kucharski wchodzi w buty Maxa Pautiaka, jest to zawodnik o bardzo podobnej charakterystyce. Natomiast Kristian Medon, Miłosz Krzempek i Kamil Izbiański to są młodzi zawodnicy, pracujący na swoją pozycję. Przyjście Miłosza cieszy podwójnie. Po pierwsze pokazuje, że nasza współpraca z Rekordem Bielsko-Biała, z którego gracz został wypożyczony, działa świetnie. Po drugie, miał na stole oferty z klubów na dzisiaj od nas lepszych, ale chciał przyjść do Łodzi.
Kiedy powrót do treningów?
Plan przygotowań mamy. Pojawił się też terminarz ligi, który nie jest dla nas zbyt łaskawy. Zaczynamy od meczu z Piastem Gliwice, który jest bardzo podrażniony po poprzednim sezonie. Pierwszy sparing też gramy z tą drużyną, więc będziemy mieli okazję zobaczyć, co udało nam się przez miesiąc poprawić. 31 lipca zaczynamy przygotowania zespołowe.
Od 24 lipca zawodnicy będą pracować indywidualnie nad swoimi planami z trenerem przygotowania motorycznego. W okresie przygotowawczym mamy zaplanowane pięć sparingów.
O co Widzew będzie walczył w tym sezonie?
Walczymy o to, żeby ten sezon był dla nas spokojniejszy. Żebyśmy za rok kolejny raz nie musieli wymieniać większości kadry. Chciałbym, żeby nowi zawodnicy mocno identyfikowali się z klubem. Nie zakładamy konkretnych celów sportowych. Chcemy grać ofensywną, ładną dla oka piłkę, żeby przyciągać jeszcze więcej kibiców.