Wisła Kraków kontra Widzew Łódź, ten mecz miał wszystko, żeby stać się prawdziwym sportowym świętem. Ponad 26 tysięcy kibiców na trybunach, wysoka stawka i zaangażowanie na boisku od pierwszych minut. Jednak po ostatnim gwizdku zdecydowanie więcej mówi się o arbitrze spotkania, Damianie Kosie oraz jego decyzjach, niż o samym meczu. Wiele osób wskazywało, że kontrowersyjne było doliczenie aż 17 minut.
Jednak długa analiza VAR oraz zadymienie boiska przez kibiców mogą bronić ten werdykt. Kos zdecydował, że przerw w grze w trakcie doliczonych minut było na tyle dużo, że mecz zamiast skończyć się w zakładanej 107 minucie, trwał aż do 119. Właśnie w samej końcówce zapadła decyzja, która jest oprotestowana przez Widzew Łódź. Przy bramce zdobytej przez Angela Rodado Igor Łasicki był na pozycji spalonej, a dodatkowo odepchnął Mateusza Żyro, który stał na linii strzału. Arbiter wprawdzie podszedł do monitora VAR, jednak przewinienia się nie dopatrzył. Rzecznik łódzkiej drużyny Marcin Tarociński poinformował w mediach społecznościowych, że klub żąda powtórki meczu, gdyż decyzja Kosa wypaczyła wynik.