Nad książką spędza kilkaset godzin. Ale jej nie czyta. Jak pracuje introligatorka z Łodzi? [ZDJĘCIA]

Ile czasu introligatorka poświęca na swoją pracę? Dominika Świątkowska potrafi spędzić nad jedną książką nawet kilkaset godzin! Naturalna skóra, jedwab, ornamenty i 24-karatowe złoto – oto jej przepis na idealnie oprawione dzieła literackie.

introligatorka z Łodzi i jej prace
Dominika Świątkowska potrafi spędzić nad jedną książką nawet kilkaset godzin, fot. Jakub Wilczek
8 zdjęć
introligatorka z Łodzi i jej prace
introligatorka z Łodzi i jej prace
introligatorka z Łodzi i jej prace
introligatorka z Łodzi i jej prace
introligatorka z Łodzi i jej prace
ZOBACZ
ZDJĘCIA (8)

Po wejściu do pracowni Dominiki Świątkowskiej można odnieść wrażenie, że czas się cofnął. Wszystkie znajdujące się tam sprzęty pochodzą z XIX i XX wieku. W pracy Dominika wykorzystuje nożyce introligatorskie, gilotynę, która nie jest zasilana prądem, a także prasy do ozdabiania okładek ornamentami. – Używam dawnych sprzętów, bo tylko one zapewniają mi jakość, która jest porównywalna z najwyższą jakością uzyskiwaną przez dawne pokolenia introligatorów – mówi.

Istotna historia książki

Podczas swojej pracy Dominika skupia się na dwóch rzeczach – zabezpieczaniu przed zniszczeniem starych, historycznych ksiąg oraz oprawianiu tych, które wyszły współcześnie. – Moją główną misją jest zachowanie książek dla przyszłych pokoleń w jak najlepszej formie – podkreśla. 

To trudna sztuka wymagająca dużego nakładu energii – rzetelne opracowanie jednej książki zajmuje Dominice kilkadziesiąt, a czasem nawet kilkaset godzin. Łodzianka naprawia rozdarcia, odpowiednio zszywa i skleja książkę, przycina ją do konkretnych rozmiarów, zdobi okładkę z zewnątrz i wewnątrz różnymi ornamentami, a nawet 24-karatowym złotem! Ostateczny wygląd książki zależy w dużej mierze od jej historii. Zdobienia niejednokrotnie nawiązują do epoki, w której powstała i tego, jak wyglądały jej dawne wydania. 

– Zazwyczaj oprawiam książki w barwiony papier, impregnowany jedwab, skórę naturalną bądź tkaniny. Nie używam ekoskóry i innych materiałów zrobionych z tworzyw sztucznych, bo wszystko, co jest sztuczne, źle wpływa na strukturę książki, może ją np. brzydko zabarwiać – tłumaczy. 

Platon, „Odyseja” i „Quo vadis”

Najbardziej dumna jest ze swoich trzech projektów. Jeden z nich to rekonstrukcje oprawy Biblii Gutenberga – Dominika przygotowała aż 70 kompletów dokładnie przypominających te z XV wieku. Poza tym oprawiła pierwsze polskie tłumaczenie „Miłostek” Owidiusza.

– To książka, którą zaprojektowałam i za którą byłam w całości odpowiedzialna. Sama wybrałam tekst, tłumacza, ilustratora i format – opowiada. – Docenił ją nowojorski prawnik bibliofil, który ma ją teraz u siebie na półce.  

Jej trzecim ulubionym projektem jest kolekcja wykonana wspólnie z firmą Goldenmark, z którą zbudowała wydawnictwo i manufakturę limitowanych książek – Goldenmark Librarium. W tym przypadku wraz z zespołem przeprowadziła pełny proces wydawniczy najlepszych klasycznych utworów, m.in. dzieł Platona, ksiąg Salomona, „Endymiona” Johna Keatsa, „Iliady” i „Odysei”, a także „Cudów Rzymu”, „Metamorfoz” i „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza. Obecnie to przedsięwzięcie pochłania ją w największym stopniu, bowiem powstają kolejne książki. 

30 lat ciągłej pracy

Początki jej pasji sięgają czasów, gdy była nastolatką. – Urodziłam się w rodzinie, w której praca z książkami miała duże znaczenie – wspomina Dominika. – Mój tata zajmował się introligatorstwem przemysłowym i uczył w technikum papierniczo-poligraficznym, do którego chodziłam.

Pierwszą książkę oprawiła, gdy miała 13 lat. Chodziła do antykwariatów, przeglądała stare księgi, aby poznać mechanikę i sposoby pracy dawnych mistrzów, czytała zagraniczne poradniki. Po ukończeniu technikum postanowiła założyć własną firmę, mimo że wiele osób jej to odradzało.

– Słyszałam, że ten zawód nie ma przyszłości i na pewno nie znajdę klientów – dodaje. – Tymczasem pracuję już od 30 lat i mam wrażenie, że z każdym kolejnym rokiem osób zainteresowanych tym, co robię, jest coraz więcej. Introligatorów, którzy wykonują takie artystyczne rzeczy, nie ma w Polsce zbyt wielu, ale być może to się zmieni. Mam wrażenie, że ten zawód przeżywa teraz renesans. 

W Polsce nie ma zbyt wielu książek, które uczyłyby zawodu introligatora. Dominika chciałaby w przyszłości napisać własne podręczniki

ZOBACZ TAKŻE