Niewolnica Isaura w Łodzi. Tłum sforsował bramę i wtedy się zaczęło

Był taki czas, że ulice w Polsce pustoszały, a przed telewizorami zasiadali niemal wszyscy, którzy je posiadali. Nie była to tzw. małyszomania (polski mistrz miał wówczas 8 lat), a… projekcja brazylijskiej telenoweli. Dziś już niewielu pamięta, że bohaterowie „Niewolnicy Isaury” odwiedzili także Łódź!

Bohaterowie "Niewolnicy Isaury" odwiedzili Łódź na fali popularności serialu, fot. mat. pras./archiwalny reportaż TVP
10 zdjęć
ZOBACZ
ZDJĘCIA (10)

Więcej ciekawostek o „Niewolnicy Isaurze” i zdjęcia z wizyty aktorów w galerii powyżej.

„Isaura” nie była dziełem najwyższych lotów, ale miała gigantyczną przewagę nad innymi telenowelami – wyprzedziła je wszystkie, przynajmniej w Polsce. Krajanie na pierwszą w historii naszej telewizji operę mydlaną dosłownie się rzucili.

Cała Polska ogląda niewolnicę

Średnia oglądalność serialu wyniosła 81%, a telewizyjną „Jedynkę”, gdzie go wyświetlano, oglądało momentami nawet 91% widowni. Dziś to wyniki praktycznie niemożliwe do osiągnięcia, ale także w latach 80., gdy wyboru wielkiego nie było, robiły ogromne wrażenie. Isaura faktycznie wymiotła ludzi z ulic.

Historia niewolnicy w XIX-wiecznej Brazylii zawładnęła umysłami widzów tak bardzo, że serialowe wątki przeniknęły do innych sfer życia. Motyw Isaury i prześladującego ją Leoncio pojawiał się w codziennych dialogach czy rysunkowych żartach. W 1985 r. „Dziennik Łódzki” donosił, że w Urzędzie Stanu Cywilnego Łódź-Górna „już dwie nowo narodzone dziewczynki otrzymały imię Isaura”. Trzy inne zostały nazwane Malwinami, a dwaj chłopcy Tobiaszami – to oczywiście również imiona z telenoweli.

Z Brazylii do Łodzi

Nic dziwnego, że na fali popularności dwoje głównych aktorów – Lucelia Santos i Rubens de Falco – pojawiło się w Polsce z oficjalną wizytą. Odwiedzili m.in. Warszawę i Katowice, a także Łódź. Tutaj czekała na nich niespodzianka, a raczej 10 tysięcy niespodzianek. Tyle bowiem osób pomieściło się w Hali Sportowej przy ul. Worcella (dziś Skorupki). Jedną z atrakcji był specjalnie przygotowany… pokaz sobowtórów dwójki aktorów. Zwycięzcy mogli zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia z idolami.

Ale wizycie artystów towarzyszyła nie tylko sielankowa atmosfera. Wobec olbrzymiego zainteresowania ochraniały ich oddziały Milicji Obywatelskiej i ZOMO. Przydało się to zwłaszcza w przypadku Rubensa de Falco, który w serialu zagrał czarny charakter. Nie wszyscy potrafili bowiem oddzielić rzeczywistość od fikcji, w efekcie aktora witały zarówno brawa, jak i gwizdy czy wyzwiska „Leoncio, ty wieprzu!”. 

Nieprzewidziany przebieg miała wizyta sław w budującym się Centrum Zdrowia Matki Polki. Na reportażu z tamtych wydarzeń widzimy bramę, na którą napiera zdeterminowany tłum. W pewnym momencie brama nie wytrzymuje – drogę gawiedzi próbuje zagrodzić milicjant, ale widząc napierającą tłuszczę, szybko stwierdza, że nie ma większych szans. W kilka sekund gwiazdorzy zostają otoczeni przez tłum. Wobec naporu fanów zemdlała wtedy odtwórczyni roli Isaury, na szczęście udało się ją bezpiecznie eskortować w bardziej ustronne miejsce.

Metoda „na Isaurę”

Popularność serialu miała też swoje ciemniejsze strony. Prasa informowała o obrotnym mężczyźnie, który zbierał pieniądze na wykupienie Isaury od Leoncia. A w pewnym momencie, gdy telewizja przystała na prośby widzów i emitowała ten sam odcinek rano oraz wieczorem, w wielu domach i zakładach pracy istniało specyficzne napięcie. Otóż bano się… spojlerów, którymi poranni widzowie mogli „obdarować” tych wieczornych.

I choć Wisława Szymborska zażartowała kiedyś, że „Nasze życie się skończyło, bo skończył się serial «Niewolnica Isaura», to jakoś sobie poradziliśmy z końcem mody na słynną telenowelę. Po wizycie aktorów w Łodzi został wpis w księdze budowy Matki Polki i wspomnienia tych, którzy blisko cztery dekady temu byli wśród skandujących imię głównej bohaterki uczniów. Ciekawe, czy jeszcze kiedyś telewizyjne medium zdoła nas uwieść równie silnie, jak w tamtym czasie?

ZOBACZ TAKŻE